Doigrałem się...
Chciałem pochwalić się z kolegą zdjęciem mojego roweru gotowego do nowego sezonu. W tym celu zdjęcie i list postanowiłem wysłać do adresata. Udałem sie na pocztę...rowerem. Ostre słońce świeciło mi prosto w oczy. Chcąc zjechać na podjazd, nie zauważyłem krawężnika i wjechałem w taki sposób, że zaliczyłem upadek - dość bolesny, którego skutki dopiero dzisiaj poważnie odczuwam. Podarte spodnie, to nic, najgorzej jest z prawym barkiem (mam problem z uniesieniem jej, muszę posiłkować się lewą ręką,
a i tak odczuwam ból), prawe kolano także ucierpiało....Pierwsza jazda i kaleka na początku sezonu, bo sam rower nie ucierpiał w przeciwieństwie do mnie. Pozostając w bólu poczekam, może szybko przejdzie.
A póki co zapraszam na kawę. Pozdrawiam życząc większej uwagi i roztropności. Mój przypadek niech będzie przestrogą, aby nie jeździć po krawężnikach.
Pozdrawiam - udanego tygodnia.
P a p k i n
PS.
Dzisiaj (podobno) jest święto suszonej śliwki ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz