Szukaj na tym blogu

wtorek, 30 lipca 2019

                                           Ja...(?)

Odwieczne pytanie o...pełnoletność. Takie pytanie zadano mi ostatnio na Fb, który kolejny raz zablokował mnie na miesiąc...Dla jednych aż nadto dojrzały, dla innych dziecinny (takie odnoszę wrażenie) - wszystko w zależności od sytuacji. I właśnie to wahanie najbardziej denerwuje..."Facet o niezbyt bystrym spojrzeniu" - jak powiadają złośliwcy, bo tak im się wydaje. Niemniej jednak z ukrytą bystrością, z niebieskimi oczami w głowie, dziś nieco zamglonymi, ale nadal szeroko otwartymi. Szczupły (zawsze taki był), noszący przy sobie kartkę papieru i choćby ołówek, aby notować myśli, które targają jego umysłem. Gość na dwóch nogach, mocno na nich stojący, niosących go przez ten częstokroć nieprzyjazny świat, w odosobnieniu, w wielu przypadkach na własne życzenie. Facet, którego twarz nabiera wyrazu na miarę potrzeb danej chwili, posiadający wrażliwe serce ukryte gdzieś pod koszulą...Emeryt od pewnego czasu, nie wiedzący i nie czujący wszystkiego co powinien, ale z zapałem, zdobywający zaległą wiedzę, żyjący przeszłością z racji zajmowania się Genealogią, pełen wiary i nadziei, choć mający (czasami) słabe chwile tak jak dziś...Zakochany w przyrodzie i z sercem,  czasem "zatrzaśniętym" o ile znajdzie się w sytuacji podbramkowej...Kocha polski język i Polskość, wierny słowom, choć niekoniecznie wierzy w to, że słowem można zmienić świat. Buntownik gardzący obłudą i kłamstwem chodzący własnymi ścieżkami. Cieszy się tym co ma i nie martwi się tym co może stracić. Dla niego każdy dzień niesie jakieś niespodzianki i to jest piękne, jakże zaskakujące. Odkrywa siebie każdego dnia, gdyż każdy dzień jest dla niego inny. Idzie drogą, którą chce przejść do końca swoich dni. Acha...i jeszcze jedno - jest szczęśliwy...!
Pozdrawiam

                                                                    P  a  p  k  i  n     

środa, 24 lipca 2019

                          Są wszędzie, nawet tu...

Nawet tu, na tej zapadłej wsi, gdzie jestem, dopada mnie to, przed czym "uciekam" i zapewne nie jestem w tym odosobniony. Używam sformułowania "zapadła wieś," bo faktycznie - niby leży tuż na obrzeżach dużego miasta, ale jak mówią sami poznaniacy: "tuz za rogatkami miasta jest już "drewniana Polska." To przykre, a nawet wkurzające, kiedy słyszy się takie glosy pogardy. Ta ich opinia i okazywanie wyższości jest nie zbyt miłe. Ale nie to jest tematem dzisiejszych refleksji. Dziwi mnie tylko fakt, że do dziś w mentalności wielu ludzi pozostaje jakaś fobia do tego, co jest po wschodniej stronie  Wisły. Tematem dzisiejszych zwierzeń, to wszechobecność ludzi z poza wschodniej granicy, konkretnie Ukraińców. Są wszędzie, nawet tutaj - zatrudnieni w sklepach, marketach, na budowach i przy pracach na polach uprawnych. Niby nic  dziwnego, ludzie mają prawo do szukania lepszej egzystencji. Ale ja jestem "uczulony"  na tych ludzi i choć Oni nic złego mi nie uczynili, mam jednak tragiczne wspomnienia rodziny, która została bestialsko zamordowana przez potomków dzisiejszych migrantów, a może nawet ich najbliższych (?) Zginęła cała rodzina moich dziadków (rodzice Ojca i Babci). Znam to z opowiadań i było nam to wpajane od maleńkości. Powiem tak - "szlag mnie trafia, kiedy słyszę jak ktoś mówi o pojednaniu, a na ukraiński jeżyk dostaję drgawek. Do dziś nie znamy pochowku, ani tego, w jaki sposób zginęli prócz dwóch przypadków. Dziadkowie mieli chyba dużo "szczęścia," bo zostali zastrzeleni przed domem na podwórku i nie doznali okrucieństwa ze strony bandytów. Niestety - dwoje z rodziny Babci - nauczycielom w Krzemienieckiego Liceum odrąbano głowy siekierą. Nie wiemy, w jaki sposób zginęła dalsza rodzina z okolic Sarn, Równego, ze Stryja, Lwowa i innych rejonów Kresów. To tylko mała wzmianka, aby przedstawić skale tego okrucieństwa...Ktoś powie, co mają wspólnego Ci, którzy dziś są w Polsce, a więc Ci z powojennego pokolenia? Może niczego wspólnego nie mają, ale sama świadomość i niewyjaśnienie tej tragedii, czyni ze mnie człowieka niepokornego i uczulonego na ludzi posługujących się tym językiem. Ten język mnie zraża, choć staram się nie okazywać im swojej niechęci - jest mi tylko niezmiernie przykro. Udanego tygodnia życzę. Pozdrawiam.
                                                P   a   p   k   i   n
 

piątek, 19 lipca 2019

                                   Lato w pełni...

Mieszczuch, za którego również się uważam, nie zawsze dostrzega to, co jest, co dzieje się tuż za rogatkami miast, w jego bliskiej odległości...Chyląc czoła przed trudem rolnika z przykrością tłoczę w sobie myśli, że są już zauważalne symptomy jesieni, jak te na zdjęciu poniżej. Lato niby w pełni, ale coś zaczyna się zmieniać przed naszymi oczami. 
Na polach już żniwują - kombajn w trudzie pracuje - nieomylny znak, że zbliżamy się ku jesieni. Dziwnie brzmią te słowa w kontekście świadomości, że dnia ubywa (dziś dzień jest krótszy od najdłuższego dnia w roku o 35 minut), co jest zauważalne, choćby wieczorami. Zrobiłem zdjęcie zachodzącego słońca z perspektywy placu budowy w tle i nie jest już ten zachód słońca, co jeszcze miesiąc temu. Czas biegnie bardzo szybko. Kilka dni temu mieliśmy okazję przeżyć afrykańskie upały, dziś jest już normalne lato w tej części geograficznej. Nie spodziewam się co prawda powtórki tych upałów, ale wszystko jest możliwe. Tak, czy siak, pozostał nam zapewne dobry miesiąc lata, bo zwyczajowo druga połowa sierpnia pachnie już jesienią, choć niby lato trwa. Ale i jesień bywa piękna pod każdą szerokością geograficzną, zwłaszcza w Bieszczadach, które w tym roku są wyjątkowo oblężone przez turystów. Cieszmy się z tego co mamy, bo na narzekanie zapewne przyjdzie jeszcze czas i oby było ich jak najmniej. Pozdrawiam wszystkich życząc udanego weekendu. Bywajcie!
                                            P   a   p   k   i   n 
 

sobota, 13 lipca 2019

                               Mokry weekend...

Deszczowa pokrzyżowała mi plany. Przygotowywałem się pojechać nad jezioro pamiątkowskie, pobyć na miejscowej plaży...wyszły z tego nici z powodu deszczu - rozpadało się i jest nieciekawie. Ale nie narzekam na "złą" pogodę, bo czy słońce, czy deszcz, nie zmienia to mojego podejścia do tematu. Nie mniej troszkę żałuję, bo albo pozostanę w domu, albo znajdę inne zajęcie. Siedzenie w domu mi nie służy i mam nadzieję, że to tylko przejściowa przerwa i będę mógł zrealizować swoje plany. Życzę więc udanego weekendu bez względu na pogodę. Taka odmiana i odejście od ostatnich upałów dobrze zrobi nam wszystkim. Wszystkiego dobrego - pozdrawiam.
                                                                         P  a  p  k  i  n

poniedziałek, 8 lipca 2019

                           Wakacyjna podróż cd...

Muszę powiedzieć, że jestem nieco "zawiedziony." Przez wszystkie lata, od podstawówki licząc, kiedy z podręcznika geografii wynikało, że region Wielkopolski, to "kraj" miodem płynący. Żyzne gleby, rolnictwo na wysokim poziomie, przemysł...Może to była prawda w ówczesnej propagandzie sukcesu, tudzież dziś ta tendencja utrzymująca się w słowach wielu tutejszych ludzi, nie widzących niczego poza własnym zadufaniem. Tu, gdzie trafiłem, gdzie jestem, gleby to szósta klasa na której trudno się gospodaruje, a dojazd do pól jest bardzo utrudniony. Jeden kurz, proch, taka papka, w której topią się ludzie i samochody.
Oczywiście, nie mnie określać zdolności produkcyjne tutejszych rolników, ale z tego co mówią - gospodaruje się źle, przynajmniej w tej części regionu. Co innego mówią mieszczuchy, choćby z Poznania. To ludzie pozbawieni rzeczywistości, unoszącymi się swoim "ja." Bezduszni, żyjący w urojonym świecie swojej wyższości. 
Mnie jednak interesuje przyroda i to, co cieszy ludzki wzrok, a nawet wielkie pustkowie w sercu tego podobno miodem płynącego "kraju" Wielkiej Polski. Używając tej nazwy popełniam błąd, bo Polska jest jedna w dodatku Wielka! Nawet tu są takie bezludzia, gdzie można się utopić w tym prochu i licho wie, jak nazwać taka drogę?
Nie mniej trzeba cieszyć się tym, co się ma, pogodą i...wolnością. Życzę szczęśliwych dni w zdrowiu i wypoczynku. Pozdrawiam.

                                                                   P   a   p   k   i   n