W r a k...
Ostatni tydzień upłynął mi na lenistwie, nie mniej zrobiłem sobie wycieczkę rowerem do miejsca dawno nie odwiedzanego. Pojechałem nowym rowerem, który zastąpił poprzedni, w dużej mierze sfatygowany, choć utrzymywany był w dobrej kondycji. Podarowałem go osobie, która na taki gest zasługiwała. Ten nowy przejechał w tym tygodniu 200 kilometrów i muszę go odstawić do serwisu gwarancyjnego, bo tak sobie zażyczył producent...Wycieczka po dawno nie uczęszczanym szlaku zaskoczyła mnie widokiem wraku samochodu, który jak widać został rozszabrowany i stoi na poboczu w oczekiwaniu aż jakiś złomiarz zlituje się i go zabierze na złomowisko.
Być może będzie parę groszy na piwo...? A potem były już widoki z pierwszej ręki. Trudno dziś o podobne, bo i czasy się zmieniły, a na co dzień nie bawią naszych oczu.
Były czasy, kiedy sam pasłem krowy na pastwisku, były tak mądre, że nie trzeba było je przeganiać z miejsca na miejsce i specjalnie pilnować. Do domu również same znały drogę. Dziś pozostały tylko wspomnienia.
A dzisiaj sobota, zapewne wolna dla większości. Tym, którzy wypoczywają życzę
spokoju i regeneracji sił. Pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz