Szukaj na tym blogu

piątek, 16 lipca 2021

 


                                Z i e l o n a    ś c i a n a....

Większość wędrowców (wędrowców za dużo powiedziane), prędzej kolorowych turystów "okupujących" bieszczadzkie szlaki nie wie, co to znaczy znaleźć się w takiej głuszy, w zaciemnionym lesie, kiedy dreszcz po plecach chodzi i nie wiadomo, co kryje się tuż obok. Miejsce, które kiedyś tętniło życiem, dziś opuszczone, zapomniane, dzikie...I nie trzeba wybierać się do amazońskiej puszczy, by zobaczyć tą dzicz. Jedni, Ci prawdziwi wędrowcy - zdobywcy nieprzebytych, dzikich "szlaków," przyjmują to odludne środowisko ze zrozumieniem, traktując je za normalne. Innych trapi strach,
niepewność...W obu przypadkach roztropność i uwaga jest pierwszorzędną zasadą osobistego bezpieczeństwa. Tu jeszcze w chodzi w grę spotkanie (że nie powiem - pierwszego stopnia).  W tych gąszczach, za tą ścianą dzikiej zieleni kryją się "duchy" Bieszczad, niekoniecznie te na czterech łapach. 
Ten dreszczyk emocji, wielka niewiadoma kryjąca się gdzieś tam sprawia, że jest się po powrocie do domu usatysfakcjonowanym, jak również ma się poczucie poznania czegoś, czego na codzień nie doświadczamy. To po to są wakacje, aby zdobywać nie tylko wiedzę, ale również zmierzyć się z wyzwaniami, które wcześniej zaplanowaliśmy. I to jest najpiękniejsze spełnienie swoich marzeń i planów. Wszędzie jednak zadbajmy o swoje bezpieczeństwo...
Dzięki uprzejmości "znajomego" komputera, mogę być tu...i tam, czyli gdzieś w zaplatanych ostępach tej pięknej krainy.
Spełnienia wrażeń życzę. Pozdrawiam.
                                                            P   a   p   k   i   n
  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz