Koniec sezonu...(?)
Doczekaliśmy się jesieni w lecie. Ci, którzy noce spędzają w domowych pieleszach, nie są w stanie odczuć pewnej już (nie) wygody z aurą związanej. A wszystko dzieje się za sprawą właśnie aury i...pory roku. Niestety - noce sa już chłodne. Ale to nie chłód jest czymś dokuczliwym - z tym można sie szybko uporać. Wilgoć, to jest problem. Czuje się ją wszędzie - na plecach, nawet na głowie, jakby się miało krople wody we włosach. Dziwne to uczucie, choć w tych warunkach , to normalne. Jak wspomniałem - na wszystko jest sposób. Jeśli trafisz na taką (nie) pogodę, gdy jeszcze w dodatku z nieba siąpi lub wprost leje, musisz brać pod uwagę inne możliwości, ubiegając deszcz (jeśli to możliwe). W ognisku można rozgrzać kamienie (jeśli są w zasięgu ręki), które posłużą nocą na ogrzanie się lub mieć zwykły termofor. Wszystko więc wynika z możliwości, jakie posiadamy i w jakim miejscu sie znalazłeś. Ale nie narzekaj, gdyż wcześniej musiałeś być świadomy, gdzie się wybierasz i jaki "komfort" wybrałeś. Tak więc - "cierp" ciało...Nie mniej bądź radosny i nie zamartwiaj się na wyrost. Poranne, chwilowe "usztywnienie" minie szybko, bo wszystko zależy od Twoich zdolności pozbierania się z odrętwienia.
Pogody ducha życzę.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz