Strugi wody się leją....
W ostatnim czasie zwracam wiele uwagi na temat aury, końca wakacji oraz kończącego się lata (około miesiąca do jego kalendarzowego końca). Spotkałem się z zarzutem, że "zaklinam" pogodę, bo lato trwa i póki co tego nie zmienimy. Oczywiście, nawet nie próbuję tego czynić, bo niby jak? Nie mniej nie od dziś wiadomo (pogoda na to wskazuje), że końcówka sierpnia, to praktycznie początki jesieni, choć nie zawsze dostrzegalne. Ja kieruję się zmianami zachodzącymi w przyrodzie. Tu w mieście może tego nie widać, ale tam gdzieś...(?) widać to najwyraźniej. Można się przypatrzeć trawom, krzewom, jesiennym owocom, czy też barwie, która jeszcze nie jest aż tak wyraźna, ale za kilka dni (mam na uwadze wrzesień), stanie sie dominującą. Sama pogoda też robi swoje, choćby dziś. Dzień deszczowy, ponury, noce chłodne, czasem po prostu zimne. W domu pod kołderką jest ciepełko, ale pod namiotem już tak komfortowo nie jest. Powoli wszystko sie kończy, choć nie jest powiedziane, że wrócą pogodne dni, ciepłe i słoneczne oraz błękitne niebo. Póki co mamy to co mamy, że trudno wystawić nos poza swojskie gniazdko. Mimo to, cieszmy się z tego co mamy, bo każda pora roku ma swój urok.
Życzę pogodnego i udanego tygodnia.
Pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz