Pomiędzy niedzielami Adwentu, jakby dekalogiem jest jeszcze pustka, czasem złowroga, powracająca co jakiś czas jak bumerang, za każdym razem, gdy na myśl przychodzi ostatni czas, o którym zapomnieć się nie da. Nie ma dźwięków kojących zmysły, jest frustracja, czasem mętny wzrok przywołujący jak najgorsze obrazy. Ale zabawne są "dialogi" starszych pań, które jakby na siłę chciały przyciągnąć do swoich niecnych zachowań tych, którzy mądrze myślą...(?) To nie tylko zabawne, ale wręcz żenujące...Ktoś zapyta dlaczego - dlaczego tak się "katuję" czymś, co nie zasługuje nie tylko na pamięć, ale przede wszystkim na szacunek? Tak - ten szacunek utraciło kilka osób, zwłaszcza jedna, której wielu ludzi tak bardzo zaufało, zawierzyło, a która nie tylko okłamała, ale przede wszystkim oszukała, pokazała swoje niecne oblicze. I wiem, że przeczyta te słowa....Powiem tak - "kto umie czytać pomiędzy wierszami wiedział będzie..." Bo nigdy bym się nie spodziewał, że taka osoba, w takim stanie cywilnym tak obłudnie postąpi....Wiem też, że właśnie teraz, w tym adwentowym czasie nic takiego nie powinno być w tym miejscu, ale historia, która dotyczy tego akapitu, dotyka pozostałe osoby, nie tylko mnie i dlatego z powodu tej przykrości, jaką nam zadano - mówić trzeba, nawet teraz! Nasza społeczność żyje i ma się dobrze. Znaleźli się tacy, którzy chętnie nam pomagają i to jest budujące, my nie musimy "ukrywać" się po różnych katach! Dziś czujemy się na tyle dobrze, że możemy głośno wykrzyczeć to, o czym do tej pory milczeliśmy. Melancholijny żal, że wcale tak być nie musiało - minął! Robimy swoje....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz