Szukaj na tym blogu

piątek, 5 stycznia 2024

 

                   Sylwester, czyli "wojna światowa...."

Mamy piąty dzień Nowego Roku...Spokój, cisza, nie słychać w tle "bombardowań" imitujących działania wojenne...Rok 2024 powitałem w domowych pieleszach, gdyż od wielu lat nie uczestniczę w masowych imprezach, nigdzie nie wyjeżdżam, choćby do Zakopanego, czy gdziekolwiek. Jestem sam i podarowane mi ciasto do kawy, a sam przygotowałem bigos do obiadku w ten noworoczny dzień, oczywiście bez alkoholu. W sam Nowy Rok też nigdzie nie wychodziłem, zresztą tradycyjnie "pilnując" chaty...bo też nie chciało mi się, nie miałem motywacji, jak też nie miałem z kim iść gdzie oczy poniosą. Rozumiem też, że Sylwester jest jak każdy inny dzień i świat się nie zawali jeśli w...samotności obalę jego mit, czego jeszcze kilka lat wstecz pojąć nie mogłem. "Boję" się, że wybuchnę, nawet dziś kilka dni po Sylwestrze, bo to owe odczucie jeszcze jakiś czas będzie za mną łaziło. A Nowy Rok nie jest dla mnie przyjemny, zresztą jak dla każdego człowieka, choćby świadomość, że jest się starszym, bo ten czas pędzi na łeb na szyję do przodu...a w ogóle czuję się tak, jakbym uczestniczył w wojnie światowej, a nie witał Nowy Rok. O 24.00, gdy na zegarze wybija ta godzina, zaczyna się dla mnie walka o przetrwanie. Ludzie zaczynają totalnie wariować, skaczą, wrzeszczą, biegają, rzucają butelkami, olewają się szampanem, nie wspominając o kanonadach. Ileż to pieniędzy ulatuje bezmyślnie w powietrze, a potem mówią, że pieniędzy nie mają na to, czy tamto...Postaw się, a zastaw się - takie to porzekadło, ale głupota przewyższa rozsądek. Ja w przeciwieństwie do tych oszalałych ludzi, stoję sobie gdzieś na uboczu i się denerwuję, może bardziej niż pies, czy inny zwierzak. Usilnie czekam, aby ten cyrk szybko się zakończył, abym przeżył cały i zdrowy. Stwierdziłem swego czasu, że sztuczne ognie wystarczają mi z powodzeniem i nie skazuję się na dobrowolne katusze...Chciałbym, by wszystkim ludziom na całym świecie ten kolejny rok był szczęśliwy - wtedy byłoby fajnie. A więc Szczęśliwego Nowego roku...
Pozdrawiam.
                                                   P  a  p  ki  i  n

2 komentarze:

  1. Szczęśliwego. My z mężem przywitaliśmy nowy rok herbatą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Myślę, że to bardzo dobra forma spędzenia czasu we dwoje. Ja także upajałem się herbatką z cytrynką, a potem uderzyłem w kimono. Wszystkiego dobrego w nowym Roku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń