Trochę się...użalę
Często spotykam się ze zjawiskiem, że ktoś ocenia książkę po okładce wcześniej jej nie czytając. Kiedyś było mi to obojętne, ale już wyrosłem z tego, praktycznie od wielu lat, gdy ludzie zaczęli oceniać mnie podobnie...Ja natomiast staram się nikogo nie oceniać - nikt mnie do tego nie upoważnił. Nie do mnie to należy. Ci, którzy z byle jakiego powodu próbują mnie oceniać i to w niekonwencjonalny sposób, nie znają ani mnie, ani kogoś tam, ale jak powiadają - "swoje wiedzą," ciekawe skąd...? Bywa to irytujące. Być może właśnie stąd biorą się moje frustracje, te wszystkie "dołki," o których ostatnio zbyt głośno. Myślę też, że inni również spotykają się z podobnymi sytuacjami. Nie, nie jest to ani szczególnie miłe, ani fajne. Przeciwnie - bywa krzywdzące zwłaszcza, jeśli ktoś ma podobny charakter do mojego i że wszystkim się przejmuje. Taka sytuacja trwa od lat, jeśli nie od zawsza, a to mnie bulwersuje. Powiem jednak tak: - przestało mi zależeć na tym, co o mnie ktoś
myśli. Krytyka jest potrzebna, zwłaszcza uzasadniona, ale nie wyssana z palca. Teraz mam takie coś, że "olewam" wszystko - dosłownie, choć na opinii mi zależy. Zależy mi na tym, co teraz, a nie to, co sądzi o mnie ktoś tam. Bo jaki jest sens przejmowania się głupotą ludzką? Żaden! Więc czy warto? A ja, cóż - mam taki charakter, nie inny i jestem raczej nie ufny co do wielkich przyjaźni, które kończą się wzajemnym, publicznym praniem brudów. Jestem raczej skryty (teraz tak), choć nie do końca, w zależności od sytuacji, nie zdradzam wszystkich swoich sekretów, bo uważam, że to moje prywatne sprawy, a o pewnych rzeczach po prostu się nie mówi. Potrzeba wiele czasu, aby się ze mną oswoić i bliżej mnie poznać (tu mają dostęp nie liczni). Mówię oczywiście o współczesnych przyjaźniach, bo tych z Internetu nie ma mowy, ja ich nie zawiązuję...Czasem tego czasu potrzeba wiele zanim się przełamię, czasem nie każdemu starcza do mnie cierpliwości - nie którzy chcą czegoś za nic...Nie staram się też na odbudowę tego, co inni zerwali ze mną. Nie wracam do starych dziejów ludzkich - Oni mnie po prostu nie potrafili uszanować, obmówili nie znając prawdy. Dla takich ludzi teraz jestem już nie miły, a czasem nawet chamski. Taka jest moja natura...Mam poczucie tego, że to "odpycha" (czasem) ode mnie ludzi. Ale jak powiedziałem - to chroni mnie przed fałszywymi "przyjaciółmi." Dzisiaj są mi Oni niepotrzebni i na pewno o ich względy zabiegał nie będę - jestem po prostu sobą!
Miłego dnia życzę.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz