Szukaj na tym blogu

piątek, 7 września 2018

                   Takie sobie na dzień dobry...

Wstałem dziś lewą nogą, albo do góry tyłkiem - już nawet nie pamiętam, ale to nie ważne. No cóż - skleroza (?)...Ale jedno jest pewne, jestem w dołku i to przed tak ważnym, jutrzejszym wyjazdem do...Kotłowa...Błaznom czasem też się humor zawiesza. Nie smakuje mi kawa, szukam kąta do zdechnięcia, ale w każdym stoją graty. Nawet nie mam się na kim "wyładować." Że mi ten dołek na mojej "nie asfaltowej" drodze życia się wykopał...? Na dodatek rano, kiedy wstałem z łóżka zajrzałem do lustra i czarna rozpacz mnie ogarnęła (ciekawe, dlaczego zaraz czarna, a nie innego koloru?). Może do jutra jakoś się z tego wykaraskam..? Tak więc teraz nie będę nikomu humoru psuł, tylko idę się fizycznie wykończyć. Poprzestawiam troszkę w pokoju i...może mi przejdzie? Może padnę na pysk i będzie mi lepiej z tego dołka wyjść...? Udanego weekendu wszystkim życzę. Bawcie się dobrze

i nie zwracajcie uwagi na mnie. Bywajcie zdrowi - 
pozdrawiam...
                                                                 P  a  p  k  i  n


                                                    

2 komentarze:

  1. Jak widzisz też Ciebie "dorwałem" na Chromie naturalnie... Ale skąd te czarne myśli masz, znam Cie przecież nie od dzisiaj i zawsze jesteś pogodny duchem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, ha...No widzisz, mnie też czasami "coś" prześladuje, jestem zwykłym śmiertelnikiem. Może mam zbyt wiele na głowie do udźwignięcia i czasem nie daję rady? Ale nie będę się tłumaczył, ani narzekał. Czas pokaże, jak będzie dalej. Dziś mogę powiedzieć coś, co być może przewidziałem, może nie do końca, ale tak to ze mną jest. Z tego powodu często boję się samego siebie, zresztą nie pierwszy raz. Pielgrzymowałem do Kotłowa, a wróciłem z "ciężką" głową i to jest chyba "najstraszniejsze." Miłego tygodnia życzę Ci Bartku. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń