Szukaj na tym blogu

środa, 12 września 2018

  T r y p t y k  III - "Miasto świętego spokoju...." 

Gdzieś na tym blogu wyraziłem swoje zdanie, a właściwie wątpliwości co do tego, co pisałem w ostatnim czasie. Być może wszystko tylko tak mi się wydaje i z całą pewnością tak właśnie jest. Ale ostatnio zdarza się wiele wydarzeń, na które sam nie mam wpływu, ale muszę  w jakiś sposób reagować, często podświadomie. Co do samego pisania, to zapewne wszystkim wiadomo, że takiego bloga można pisać bez końca, zamieszczając w nim wszystko, co na język wejdzie. Mam jednak wątpliwości i to widać, czy jakiekolwiek "dzieło," niekoniecznie literackie, ale takie proste, jak mój pamiętnik, poddaje się określeniu, że jest o tym, czy o tamtym. Oczywiście - taki blog, to nie książka - bynajmniej, ale mógłby być, gdyby się okazało, że spełnia wszystkie warunki określające go jako książkę. Bo ja sam najmniej wiem o tym, co sam napisałem. Fakt - wiem może nieco o intencjach, które pchnęły mnie do pisania. A opisuję w nim "dzieje" przeciętnego faceta w kontekście pewnych doświadczeń nabytych w ciągu lat swojego życia. A było w tym życiu wiele nadziei i wielkich upadków. I może dlatego poprzez pisanie staram się pokazać swoje dzieje poprzez głębokie przemyślenia, czasem słuszne, czasem banalnie przedstawione - dzieje pokazane na swoim przykładzie, mój los na przestrzeni lat, te skromne i te "tragiczne." Powyższy tekst zmieniłem pod wpływem upływu lat w kontekście nazwy, bowiem oryginalnie widnieje określenie "pamiętnik," nie blog, a było to pisane w roku 1987...
{...} Idąc aleją...
Ta cisza przerywana gwarem ulicy
i wrzaskiem gawronów siedzących pośród drzew,
ludzi tuż obok przechodzących
i tych, co życia minął kres.
Tu wszyscy losy swe splatają
refleksją i zadumą,
nad mogiłami wszystkich tych,
co w miejscu tym spoczywają.
I chodzę aleją pośród znaków
kamiennych grobów naznaczonych,
myślę o sobie, bo też kiedyś
i mnie tak przyjdzie spocząć w ziemi....

(tu się zatrzymam, bo chciałem kiedyś emigrować w świat - nic z tego nie wyszło i pozostałem. A zwrotka ostatnia brzmiała tak, jak ją kiedyś zapisałem)...

I leżał będę hen daleko
od tych rodzinnych moich stron,
lecz sercem zawsze będę blisko,
bo serce moje jest właśnie stąd...

I dlatego właśnie dzisiaj pozostanę tu, w tym miejscu, 
by pokazać piękno życia i...upadek, bez kretesu...
Stary Cmentarz pośród miasta,
tak spokojny i tak cichy,
można usiąść i przemyśleć - 
życie oraz żywot lichy.
Ukazałem w tym Tryptyku
słowa ważne i mniej ważne,
lecz nie wszystko przekazałem tym,
co zwą się czytelnikiem.
Na tym kończę Tryptyk trzeci,
pozostały dwa w "prezencie,"
czy skorzystam z jego treści,
sam się jeszcze o tym dowiem...

Wszystkim czytelnikom życzę spokojnego i słonecznego dnia, serdecznie pozdrawiam.

                                                                         P  a  p  k  i  n


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz