Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 27 stycznia 2020

                           Zanim nastąpi cisza...

Będę głośno krzyczał,
mówił o wszystkim i o wszystkich,
o tym co w trawie piszczy
w bezkresnych naszych ogrodach - 
Serwowskich, nie Antypodach...
Wykrzyczę o płaczu i radości,
o wszystkich gościach i bez gości,
powiem o naszych przyjaciołach,
może także o wrogach
i o tym co mam w nogach - 
tych setek kilometrów,
niepotrzebnych stresach, 
zmartwień,
a także uśmiechu.
Wykrzyczę o tym co cieszy, boli,
o wszystkich problemach,
również o niedoli.
Wszystko to wypłaczę
w ramionach głuchej ciszy
w miejscu ustronnym,
gdzie nikt nie usłyszy
mojego żalu i przygnębienia...
A jeśli się spełni - 
pójdę do Nieba
drogą mleczną, złotą,
pójdę na nogach - 
piechotą,
bo zawsze tak chodziłem
nawet, gdy chory byłem - 
potem,
jak wybyłem z Serwowskich Klimatów
i znalazłem się daleko w "domu obcym..."
                                    ****
Panno Wiesiu z Lenartowicza,
dziś po latach znów będę krzyczał
i wspominał tamte czasy
w wierszu starym, jak świat światem...
Czy pamiętasz?
Przypominam nasze czasy
co przeminęły tak jak inni z naszej paczki
i na kartach pamiętnika 
znów wracają - 
choć już cisza...

Tym starym wierszem sprzed pół wieku odpowiadam koleżance z sąsiedztwa - Wiesi. Znalazłaś mnie na blogu po tylu latach...i bardzo dobrze, bo ten wiersz obrazuje moje (nasze) rozterki w tamtych czasach...Jest jeszcze jedna zwrotka, która w tej chwili nie pasuje - mówi o odejściu, choć wielu z nas już odeszło...Życie Podpromia, Lenartowicza i okolicznych ulic i ta Serwówka, o której tyle się mówi...Parę słów wspomnień na Twoją prośbę z czasów tak odległych, że pamięć się zaciera...Zacznę od zera, czyli od rymu, który się układa, tych kilka wspomnień na prośbę sąsiadki z Lenartowicza, z miejsca, w którym później powstały pierwsze rzeszowskie wieżowce górujące nad stadionem. To końcówka lat 60-tych i początek 70-tych. To też Ku pamięci małych kuzynów i bratanków, kolegów i koleżanek z naszej ferajny, z naszej paczki...
Żyję na gałęzi rajskiego drzewa, które wyrosło na potężne, a nocny księżyc jest jego dzikim pędem. Nie żyję na kuli ziemskiej, jak ja nazywają, lecz na gałęzi drzewa głogu, których tu mnóstwo, która gdzieś się kończy i dalej tylko przepaść (wiszę nad ulicą!) Tam na górze nade mną aniołki pchają białe dziecinne wózeczki - jadą słoneczną alejką: Kazia, Januszek, Piotruś, Pawełek, Basia i wiele innych małych duszyczek...Na dole pode mną - w trawie "wylegują" się Ci, którzy zostawili je tutaj, bez stosownego obrazu, bez grobu, bez imienia, bez pamięci...Pośrodku jest "piekło" - mówię o gałęzi, na której siedzę. Bo choć to rajskie drzewo, to jednak pali i boli...A nad gwiazdami, które obserwuję, nie ma niczego - tylko chmury, wiatr i deszcz - tam żyć nie można, zbyt dużo żalu, smutku, łez i płaczu...W tej trawie zakopano czas i tyle z niego pozostało...Teraz (po latach) nawet wiatr o nich nie pamięta. Wszystko odeszło wraz z czasem, który nieubłaganie biegnie do przodu w otchłań przemijania. Również i mnie jak odejdę wrzućcie do pieca, aby ogień strawił moje członki, aby kości nie płakały, jak te małe dzieciątka wołające o pamięć...Zobaczę białe chmurki i zapewne niebieską trawę, choć już nie będzie mojego rajskiego drzewa, na którym siedzę...
                     Kazia Stryczek
                         Januszek Sebastian
                            Piotruś Śledzianowski
                               Pawełek Śledzianowski 
                                  Basia Śledzianowska
                                      Krysia Dziopak
                                  Andrzej Budzik
                             Tadziu Nalepa (Brekaut)
                         Jurek Ziętek
                    Wiesiek Doliński
                Wiesiek Maksymiec
            Tadziu Gajdek
         Marta Illukiewicz
Kiedyś i my pójdziemy tak, gdzie wiodą wszystkie drogi - 
do niebieskiej Serwówki,
nie będą nas bolały nogi,
już dziś pielgrzymujemy.
Bo tam, gdzie zamierzamy iść,
póki co - niedostępne dziś...
                                      ****
Wiesiu - oczekuję dalszych kontaktów. Do następnego razu.
                                  
                                                              P  a  p  k  i  n

    (fragmenty wpisu pamiętnikowego, tom XXX, strona 67 z dnia 14 marca 1972 roku)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz