Szukaj na tym blogu

wtorek, 9 czerwca 2020

                               N  a  w  a ł  n  i  c  a ....

8 kwietnia 2014 roku napisałem: "Mrówki słyszałem dziś, jak przyłożyłem ucho do zeschłej trawy, bo z tej perspektywy patrzyłem na kwiaty..." Podobnie wyglądało to teraz - patrzyłem (tylko chwilę) na żółte kwiaty nie przykładając ucha do trawy. Nie było czasu, bo jakiś instynkt pchał mnie do przodu...Niby wiosna, ale bliżej lata, a tu nadal chłodno, mokro i burzowo...Nie zazdroszczę tym, 
co "błądzą" dziś po szlakach, zapewne błotnistych, a w wielu przypadkach bez szansy przejścia, trudnych z powodu pogody. Bo ta nie wybiera...A mnie się udało wejść, ale tylko kilka kroków, tak z brzegu pod małe sosenki, w tą trawę falującą jak ocean...i tyle było przygody. Potem było już tylko gorzej...Jakie to "szczęście," że zaplanowałem wyłącznie rekonesans. Czy było to jakieś przeczucie, intuicja, która coś tam podpowiadała...Wyjście w góry w taka pogodę, to nie tylko głupota, ale jak powiedziałem - może nic czegoś takiego nie zapowiadało...? Wyjazd z Soliny był trudnością - szpaler samochodów ciągnął się do krzyżówki w Bóbrce. Co niektórzy wykorzystali znajomość terenu i skierowali się przez Łobozew, Ustianową do Ustrzyk Dolnych. Nawałnica z deszczem i gradem szybko zamieniły drogę w rwący potok...Dziś już po wszystkim, ale zapowiadane są dalsze opady, nawet z trąbą powietrzną - nie zazdroszczę podróżnikom...
Pozostają wyłącznie zdjęcia i uzbrojenie się w cierpliwość. Teraz tylko czekać na stabilizację pogodową i...w drogę!
Dobrego tygodnia życzę. Pozdrawiam.
                                                                            P  a  p  k  i  n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz