16 września...
Podróże, wędrówki opisywane przez ostatnie cztery lata - myśli, rozterki i radości...które trwają tylko chwilę, zostają w człowieku na całe życie, także moja obecność na blogu...To wszystko rozwija, kształci, uczy odwagi, samodzielności, respektu, potęguje refleks i orientację. Stawiam krok po kroku z myślą, że każdy kroczek opiszę, podzielę się z innymi wrażeniami, co też zawsze czynię...Cel ten (mam taka nadzieję), pozwoli mi przetrwać nadchodzący okres jesienno-zimowy, chlapy, mgliste dzionki. Wiosną natomiast z cała pewnością znowu ruszę tam, gdzie mnie oczy poniosą tak, jak to mówią: "Papkin znowu wyruszył..." Ale już bez słowa, także tego pisanego. To natomiast co było tu czytane, odda atmosferę tego, co będzie z wiosną, latem i wszystkim innym.
Pozdrawiam.
P a p k i n
Nie poznaje Ciebie, Papkinie drogi. Czyżbyś sie poddał. Przecież mówiłeś że spróbujesz założyć bloga od nowa... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPostanowiłem, że nowego zakładał nie będę. Zobaczę, co dalej. Jeśli sprawdzą się Twoje prorocze słowa, że wszystko wróci do normy po okresie przejściowym, czyli z końcem września, to będę działał dalej, jeśli nie, to trudno. Pozdrawiam Cię Przyjacielu.
OdpowiedzUsuń