Żeby słowo stało się ciałem, nie może być go za dużo....
Długo zastanawiałem się, czy tekst poniższy upublicznić. Biłem się ze swoimi myślami. Doszedłem do wniosku, ze tak - należy go opublikować. W końcu to moja opinia i nikt poza mną nie musi zaraz się zgadzać z tym zagadnieniem. Nie sądzę też, aby dało mi to jakąś ulgę...Jest to notka numer dwa, bo ta pierwsza ukazuje stan mojego i nie tylko mojego ducha z okresu drugiej polowy lipca 2022 roku. Być może zdecyduję się za kilka dni....
****
Kościół nie powinien być przedstawicielem niczyich interesów, a już zupełnie nie wolno mu reprezentować interesów własnych, jeśli będziemy przez nie rozumieć - władzę, wpływy, bogactwo, prestiż, przywileje i uprawnienia. Niestety - z moich obserwacji i odczuciu na własnej skórze, z tego, co mogłem zauważyć w ostatnich latach - jest prawdą, że niektórzy kapłani po jakimś czasie w swoim życiu widzą, że nie naśladują Chrystusa tak jak powinni Go naśladować, a jedynie szukają wygodnego życia - znam takich kapłanów. Oczywiście - jeśli ktoś nie ma żadnego kontaktu z kapłanami, nie chodzi do Kościoła, a jeśli już, to w kratkę, ot tak od czasu do czasu , to raczej księża kojarzą im się tylko jako ktoś, kto w niedzielę odprawi mszę świętą i już nic więcej nie muszą robić, bo co taki ksiądz ma do roboty? Prawda - takie stwierdzenie wykształciłem sobie również w ostatnich latach, bo do tej pory nie dostrzegałem tego, co wyraźnie odbiło się piętnem na mojej świadomości i broniłem dobrego ich imienia. Okazuje się, że taki ksiądz bez specjalnego przygotowania, raz w tygodniu (niedziela) odprawił mszę świętą, tak tylko bo musiał i dalej przez cały tydzień "nudził" się alkoholem i podróżami, przy czym korzystał obficie ze środków parafialnych - nie było nad nim żadnej kontroli. Nic nie robił, pił, narkotyzował się, zajmował plotkami, obmawianiem innych z tymi parafianami, którzy hojnie raczyli go pieniędzmi, zdobywał u nich poklask, którzy nie dostrzegali problemów, z którymi ksiądz się borykał... Tacy kapłani twierdzą, że wolą wygodne życie, do kazań specjalnie się nie przykładają (są czasem takie płytkie), nie prowadzą grup parafialnych (u nas było Stowarzyszenie Niewiast), czy też katechezy, nauka religii polegała na rozwiązywaniu przez dzieci...krzyżówek. Nie wypełniają swoich obowiązków, odprawią tę jedyną mszę świętą w niedziele i już nic więcej nie robią, bo po co?! Traktują to jako odskocznię. Kościół w tej sytuacji jest im potrzebny do wygodnego życia. Co do kazań - nie wszyscy muszą mieć talent, ale jeśli któryś nie przykłada się do homilii, można takiemu zwrócić uwagę pytając: - "dlaczego ksiądz po raz któryś nie przykłada się się do tego, co powinien głosić w homilii, dlaczego musimy wysłuchiwać bezdennych wypocin..."? Taka homilia powinna posiadać znamiona katechezy...Dwukrotnie zwracałem na to uwagę - bez skutku, narażając się na złość ze strony księdza. Lęk przed bezsilnością, własnym brakiem umiejętności przed niepowodzeniem. To, czego później dokonał było wodą na młyn owego lęku przed niewydolnością... Ale dzisiaj mamy nowego kapłana. Okazał się osobą, której się wydaje, że może obrażać, traktując wiernych jako coś, co można zdeptać, bo On to nie tylko profesor, ale też habilitant tak, jakby w Kościele obowiązywały podziały na lepszych i gorszych. Seria mobbingu esemesowych stosowanych do innych osób z rodziny parafialnej, wykluczenie z Kościoła tylko dlatego, że część parafian ma inne zdanie i pogląd niż proboszcz, który stwierdził, że tu On rządzi, a finanse parafii są obecnie poza wszelką kontrolą...A my pamiętamy, że jeden taki już był...Złośliwe obyczaje, jakie ukazał w swoim postępowaniu wobec części parafian są tak podobne do pyszałkowatości i nie pasują do tytułów, którymi się posługuje. Bo nic nie poniża i zniesławia tak, jak pycha....
Udanego wypoczynku życzę.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz