Myślowe zapiski...
Chwilami wydaje mi się, że popadam w jakąś melancholię. Próbuję się bronić przed samym sobą zajmując się sprawą, o której wzmiankowałem wcześniej...Z tego powodu czuję się "szczęśliwym" choć tak naprawdę, za tym szczęściem się nie uganiam, jak za motylem. Wdzięczny jestem za to, co od życia dostaję...Ale poszukiwanie tego szczęścia zbyt daleko, a na to poświęcam ostatnio wiele czasu, nie jest szczęściem w dosłowny sposób lecz chęcią zobaczenia tego, co od lat mnie "kusi." To jak z okularami - nie widzę ich, a mam je przecież na nosie...(?) Tylko, że to "szczęście" idzie jak po grudzie, być może nawet z mojego powodu. Chciałbym osiągnąć coś, czego nie mogą mi zaoferować oficjalne instytucje. Ale mimo to, jestem optymistą, bo jakże można być kiedykolwiek szczęśliwym oczekując wszystkiego od tychże instytucji? Wiele lat temu miałem więcej tego "szczęścia" odwiedzając Arizonę, ale to stare dzieje. Dziś próbuję podobnego, już na własną rękę - oby się udało....
Teraz idę "zaklinać" wiosnę - może się uda? Pomyślności życzę oraz udanego wypoczynku. Pozdrawiam.
P a p k i n
Pomyślności oraz udanego :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, to duże wsparcie. Niestety, Biura podróży nie zawierają oferty, którą jestem zainteresowany, czyli całkiem prywatny pobyt. Ale robię co mogę, może wreszcie się uda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń