Już w domku...
Jest git...! Wróciłem wczoraj późnym popołudniem. Gdyby nie to, że "gonią" mnie terminy płatności, to jeszcze bym mógł dialektować się ciszą i spokojem. Ale nie dane mi to jest, choć inni uczestnicy naszego "zbiegowiska" też już wrócili do swoich obowiązków. Jak to kiedyś pisałem: " Gonię swój własny ogon i pełen podziwu jestem dla całego szeregu okoliczności, które za każdym razem, kiedy gdzieś się wybieram w podróż dalszą, czy bliską, powoduje rycie nosem, a czasem całą gębą po ziemi." Co prawda tym razem taka przyjemność mnie ominęła, ale coś zbliżone do tego było...
A dziś już środa, czyli środek tygodnia i tak myślę, że do piątku każdy dzień miał będę rozpracowany. Sprawy, o których pamiętam w szeregu przebierają mój umysł, bo wszystkie one związane są z "wypraniem" kieszeni, czyli z ujemnym stanem finansowym, to elementy okresowych układanek, które tworzą logiczną całość. Szkoda tylko, że stoją na mojej drodze bycia tam, gdzie nie dociera cywilizacja....Zmieniłem środowisko wracając do swojego łóżeczka i może dlatego spałem na jedno oko co nie znaczy, że rano sie ociągałem - przeciwnie. Poranna kawa uświadomiła mi, że za chwilę będę musiał załatwić to, co czeka w kolejce. Tak, czy siak z domu trzeba było wyjść. Wracając do cywilizacji, wpadłem do szwagra w Solinie skąd zabrałem słoik złocistego miodu z rodzimej pasieki i zapewniłem, że wrócę za jakiś czas. Póki co, dzień mamy pochmurny, ale w miarę ciepły. Odpoczywam w domku i tego letniego wypoczynku wszystkim życzę.
Pozdrawiam.
P a p k i n