Szukaj na tym blogu

piątek, 8 listopada 2019

                           Podróż za sto złotych...

Nie ma żadnych wątpliwości - Bieszczady stanowią wyjątkowy pod każdym względem region Polski. Działają jak magnez (jestem tego dobrym przykładem), przyciągają ludzi pochodzących z różnych środowisk...Region o surowym klimacie i pierwotnej przyrodzie - dziki, mimo zmieniającego się wokół "klimatu" nowoczesności, stawiający wysokie wymagania tym, którzy tu przybywają. Stawiają surową szkołę przetrwania tym, którzy chcą je poznać dokładnie czyli od środka...Osobiście uważam, że pomimo wielokrotnych już wojaży, nadal nie byłem wszędzie i do końca wszystkich zakamarków nie poznałem. 
To tutaj najczęściej spotkać się można oko w oko z dzikim zwierzęciem, a znajomość ich mentalności, zachowań, znajomość topografii i podstawowych chociażby zasad współżycia z przyrodą oraz szlaków turystycznych, w tym również tych z poza oznakowanych, z całą pewnością ułatwi poznanie tych pod każdym względem gór...Jeśli więc idziesz pierwszy raz, a zapewne musi być ten pierwszy, zawsze idź z osobą znającą teren. Bieszczady bowiem stanowią rezerwat i schronienie dla dużych drapieżników jak: niedźwiedź, wilk czy ryś, żubr...To również bogactwo kultury - drewniana architektura sakralna i świecka, tajemnicze ruiny różnych budowli w gęsto zalesionych przestrzeniach oraz wspaniałe środowisko naturalne...
     We wpisach, jakie dokonałem w swoich relacjach są fragmenty wyjątkowe. Oczywiście - dziś z całą pewnością ujął bym je w innych , jak to mówią - nowoczesnych słowach, ale po co? Niech pozostanie jak jest...
"Jeszcze księżyc świecił na niebie,
kiedy nocą ruszyłem przed siebie,
ciemną nocą szeleści w krzakach
jakiś zwierz znalazł się w "tarapatach"
odgłosem moich stóp,
gdy idę nocą..."
A jeśli już się "zagubię" w tych Bieszczadach i będę chciał przenocować pod drzewem, rozpalić ogień i dodać sobie otuchy, to także będzie biwak w tej głuszy dzikiej na granicy własnego sumienia...I jeszcze to, co kryje się gdzieś wewnątrz człowieka - niepokój...(?) Na pewne pytania trudno sobie odpowiedzieć, wytłumaczyć coś co już dawno przełamałem w sobie (strach), choć nadal twierdzę, że należy środki ostrożności zachować...
I jak mówi popularna piosenka:
"Może się spotkamy znów po kilku latach,
może właśnie tutaj lub na końcu świata..."?
Tutaj powracam do sekwencji z początku swoich wspomnień..."Jeśli Twoje losy zawiodły Cię w Bieszczady, jeśli otwarłeś swoje oczy, serce, duszę i głowę na to co Bieszczady chcą Ci powiedzieć...Nie trać nigdy wiary, gdy przybywa Ci lat, otwórz serce i duszę, a miły stanie się świat - ten, o którym piszę..." Mając na uwadze temat, którego tym razem nie zrealizuję, a szkoda - nadmieniam, że jestem tak blisko, to i braku już czasu, tym razem nie dotrę do Górnej Solinki czyli Rezerwatu Moczarne. A swoja drogą - czasem nachodzą mnie dziwne myśli, że może to już ostatnia moja wędrówka w ogóle...(?) Potem następuje kolejna i znowu wątpliwości...Z czego to wynika - nie wiem!

Kondycja u mnie nie najgorsza, nie odczuwam specjalnego zmęczenia, przeciwnie - tu czuję się znakomicie, no czasem w "kościach łamie," ale cóż...Lat nie liczę i czuję się jak...może nie jak dwudziestolatek, ale naprawdę dobrze...
 Cóż mi pozostaje? Nic, tylko iść przed siebie, a tych co mieli (mają) jakieś wątpliwości, mam nadzieję - zaspokoiłem. Inni niech wezmą to wyzwanie jak plecak na ramiona i ruszają w te piękne, tajemnicze góry pod każdym względem...
"Moje serce zostało w Bieszczadach,
w leśnych ostępach, na połoninie,
gdzie wiatr halny śpiewa melodię
i gdzie strumień wartko płynie..."
Do zobaczenia na szlaku. Pozdrawiam...

                                                                  P  a  p  k  i  n
Wetlina, lipiec 1978 r.
PS,
Okolice dzisiejszych Sianek - "Grób Hrabiny" wygląda dziś tak, jak na filmiku. W tamtym czasie nad grobami Stroińskich był rozwalający się murek, który obecnie przykryty jest zadaszeniem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz