Szukaj na tym blogu

czwartek, 28 listopada 2019

Ani się obejrzeliśmy, a pierwsze dni jesieni mamy za sobą - dziś jesteśmy w drugiej jej dekadzie. Czas tak szybko mija, kończy się listopad, a na horyzoncie - ADWENT! Dni coraz krótsze, weszliśmy w te najkrótsze w roku i tak potrwa to do przesilenia, czyli około 22 grudnia...I można by tak bez celu pisać, wspominać, bo tylko to nam pozostaje. Dzisiaj jest piękna słoneczna pogoda, fenomen jesieni, ale to na krótko, już zapowiadane są opady śniegu...Tak więc o jesieni już było i chyba wystarczy, pytanie - co dalej? Z całą pewnością zima za pasem, w większości dni są ponure, mgły spętały swym mlecznym parawanem wszystko co wokół nas, a dni budzą się ospale (tylko ja z uporem maniaka budzę się około czwartej nad ranem i jestem wyspany), jakby im nie chciało się wstać... Nie spuszczam z tonu, zawsze trzymają się mnie kawały, które dla innych są powodem śmiechu, ale zdaję sobie sprawę z tego, że niektórych mogą nawet "denerwować..." Ale myśli skupione wokół mnie pozwalają na chwilę fantazji, bo jesień nie jest przecież porą do smutku. Można się odnaleźć jeśli się tego chce, można też natknąć się na "upiora," gdy w dodatku mamy bezchmurną, księżycową noc...? Hallo - wilkołaki - jesteście tam? Złoty księżyc rzeczywiście rozświeca wszystko to, co tonie w ciemnościach, po czym zapewne znowu zniknie rozpływając się za mgłą, która niespodziewanie znowu przykryje cały świat. A rano będzie tak mlecznie, że Bożego świata trudno będzie dostrzec. Jesień robi nam kawały, sprawia, że stajemy się ospali, jacyś niemrawi, zdolni do głupstw. I taką oto "głupotę" przedstawiłem, bo podobno miało już nie być nic o...jesieni (?) Ile w tym prawdy, ile fikcji myślowej niech każdy z osobna osądzi...Tak, czy siak trzymajcie fason podśpiewując sobie tak jak ja. Powodzenia - pozdrawiam.

                                                 P   a   p   k   i   n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz