Hej Bieszczady...
Klamka zapadła...Nie będę dyspozycyjny dla nikogo lecz wyłącznie dla siebie. Nikt i nic mnie nie powstrzyma - tegoroczne lato jest do mojej dyspozycji. Dość marudzenia, użalania się na los, na to coś i licho wie na co jeszcze. Skoro nie można lub należy ograniczać plany wyjazdowe za granicę (może słusznie), trzeba zwiedzać nasz kraj. A jest gdzie jechać...Z racji tego, że jestem entuzjastą Bieszczad - tam jadę! Bo choć od niepamiętnych czasów odwiedzam tą piękną krainę, jeszcze do końca wszystkiego nie odkryłem. Są bowiem miejsca, gdzie nie byłem i takie, do których ciągle wracam kosztem tych pierwszych...Snuję więc plany i robię przygotowania, kopiłem nawet nowe buty, które własnie testuję...Ostatni deszczyk i siedzenie w domu skutkowały podjęciem stanowczej decyzji. Zastanawiam się tylko, jaką trasę obrać na inaugurację? Może wrócić na szlak, który szeroko opisywałem (jest do odnalezienia na blogu), czyli z Komańczy przez Chryszczatą, Wysoki Dział do Cisnej - wcale łatwy nie jest uwzględniając pominiecie znakowanego szlaku (?) Z całą pewnością chcę być ma Kińczyku w ciągu Połoniny Bukowskiej (pogranicze) - miejsce odosobnione poza szlakami turystycznymi...Ale zanim to nastąpi, meczy mnie ten Kraków, oby jak najszybciej przeminęła ta "zmora." (?) Dziś jednak dedykuję utwór i słowa pana Jerzego i Jego klipu, z którym jak najbardziej się utożsamiam.
P a p k i n
Skoro podjąłeś te decyzje aby przenieść się choć na chwile do Krakowa a potem w Bieszczady, proszę bardzo. Ja jednak twierdze że na takie długie wypady to chyba jednak za wcześnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie, nie, to nie tak. Kraków teraz, Bieszczady na potem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń