Szukaj na tym blogu

wtorek, 2 marca 2021

                                                           Z g r y z o t y...


Dzisiaj nie miało być nic - pusty ekran...Postanowiłem, że jednak pojadę mimo (nie) pewnej pogody przynajmniej do miejsca, które było wspomnieniem w poprzedniej notce. Napiszę o tym następnym razem. A dziś wygrzebałem w swojej pustej głowie kilka zdarzeń z przed lat, aby pusty ekran nie straszył golizną...Położyłem nacisk na deptak, na ulicę 3-go Maja tu, gdzie dzis stoi pomnik mojego kolegi - Tadzia Nalepy. To tuż za nim znajdowała sie kiedyś restauracja "Śródmiejska," gdzie bywałem. To były ciekawe lata 70-te, najbogatsze pod względem muzyki w XX wieku...
Obecnie ulica jest przebudowana i wygląda inaczej niż przed laty..."Nie śpiesząc się wypiłem łyk kawy, którą kelnerka podała mi do stolika w lilipuciej filiżance. Na dnie pozostał jeszcze jeden łyk...no i rachunek - 13 złotych za odrobinę czarnego jak smoła płynu i kostki ciasteczka "WZ - ki." Obserwowałem siedzących przy stolikach ludzi i czytałem w ich myślach...Wczoraj o nieco późniejszej porze mój zwariowany kuzyn popisywał sie wobec obecnych, jaki to On wykwintny bogacz mający już dobrze w czubie, przypalając sobie papierosa zwiniętym banknotem pięćset złotowym...Draństwo i żenada...!
             (Restauracja Śródmiejska - 6 czerwca 1969 r.)

"...W myślach notowałem korzystne zmiany samopoczucia - specyfiki z diazepamem dają człowiekowi miły szmerek i pewną dozę filozoficznej obojętności...3 Maja zawsze była mi przyjazną ulicą i to nie dlatego, że mieszkam tuż obok za winklem przy Jagiellońskiej...Spotykam tu i w okolicy niewidomego jegomościa, który gra na skrzypcach, zbierając drobniaki od przechodniów. Po drugiej stronie, pod ścianą budynku i olbrzymich witrynach Delikatesów, prawie pod kinem Apollo, kłusuje zgraja wypindrzałych kobiet, które przewrzaskując się ochrypłymi głosami i wymachując łapami, próbują robić zadymę. Jedną z nich znam jeszcze z ulicy Lenartowicza...Moja uwaga znowu była napięta. Próbowałem odgadnąć, czego tak naprawdę zażyły - alkoholu, naćpały się czegoś, a może ziarna słonecznika im zaszkodziły...?"
                        (ul. 3-go Maja, 23 czerwca 1969 r.)

"...Nie tylko żebracy mają swojego patrona, który rozdziela miejsca na alejce pod cmentarzem.Ten patron nie wygląda w prawdzie na człowieka okrutnego - jest mały i grzeczny, ale ci co za nim stoją, nie są wcale ani mali, ani grzeczni. To jacyś łobuzy udający żebraków, którym źle z oczu patrzy..."
                      (Cmentarz Pobitno, 1 listopada 1969 r.)

"...W tym domu żył, tworzył i zmarł Papkin - człowiek, którego nie podziwiano, choć miał podobno wartości, a których być może innym brakowało...I choć żył pośród ludzi, to swoi go nie akceptowali. Zawsze czuł się odtrącony, niedoceniony, niedowartościowany - obwiniany za wszystkie grzechy świata. Ale miał swój honor...Kiedyś powiedział za swoim Dziadkiem, że jest mu obojętne, co stanie się z nim po jego odejściu - nawet mogą go wrzucić do gnojówki...Jego Dziadek ma porządny nagrobek na wilkowyjskim cmentarzu usytuowany w miejscu, z którego może na wszystkich patrzeć...A czego Papkin się doczeka? Ale tego On sam już wiedział nie będzie..."
Gdybym przeszedł wszelkie szlaki
gdybym przeszedł cały świat,
hen za góry oraz rzeki
i z odludziem za pan brat - 
to nie doznam tam spokoju,
gdy mnie będzie dręczyć zło,
bo ja grzeszny jestem człowiek
i upadłem już na dno.
I nie mogę sie pozbierać,
zebrać myśli i w zadumie
objąć wszystkie swoje sprawy
na spokojnie, tak jak umiem.
Więc przepraszam za swe zbytki,
za ocenę, słowa, czyny,
za to, że nie byłem dobry
i że zawsze jestem winny...
        (ul. Jagiellońska, 23 stycznia 1970 r)
PS.
Zrobię sobie przerwę do soboty...Udanego tygodnia życzę i do usłyszenia. Jadę przed siebie, co mnie czeka - nie wiem, ale wrócę (mam nadzieję).
Pozdrawiam.
                                             P  a  p  k  i  n

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz