...Kufereczek stóweczek daj Boże....
"Podobno nie znam przepisów..." - tak oznajmił mi jegomość, notorycznie zawracający i manewrujący samochodem na naszej posesji..."Skoro nie ogrodzone, mam do tego prawo..." Na zwrócenie mu uwagi o mały włos nie rzucił we mnie jedzonym jabłkiem...Nie znam takiego przepisu, ale wiem, że mógłbym go "zastrzelić" - tak przynajmniej mozna zrobić w Ameryce, gdzie nikt i nic nie grodzi, a własność prywatna jest święta! Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wyłożyć pieniądze co już uczyniłem (ten interes kosztuje mnie 5 i pół tysiąca, bez mechanizmu automatycznego otwierania i zamykania bramy), której to montaż rozpocznie się już w poniedziałek 17 maja br. Nikt nie będzie mi machał "chorągiewką" przed nosem. A swoją drogą chciałbym poznać ten specyficzny przepis, na który powoływał się ten intruz.
Życzę samych serdeczności, pogody ducha i udanego wypoczynku sobotnio niedzielnego.
Pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz