Taka sobie przypowieść...
Dzisiaj krótko, trochę śmiesznie i...głupio...
Pewien wróbelek latając sobie zimową porą - przemarzł. Tak bardzo zziębł w czasie lotu, że opadł z sił i legł na ziemi. Leżał na drodze i prawie wyzionął ducha, tak mocno był przemarznięty... I przechodziła nad nim krowa, która upuściła na niego swój placek...(?) W wyniku ciepełka wróbelek odzyskał życiodajne siły. Ogrzał się i już mógł normalnie funkcjonować. Z tej radości wysunął z....kupy dziobek i zaczął radośnie ćwierkać. Ćwierkanie wróbelka usłyszał kot. Przyleciał do wróbelka, wyciągnął z kupy i zjadł... Jaki z tego morał?
Nie każdy, kto na Ciebie narobił, jest Twoim wrogiem i nie każdy, kto Cię wyciągnął z gówna, jest Twoim przyjacielem. Jak siedzisz w kupie - bądź cicho...!
Pozdrawiam, życząc udanego tygodnia..
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz