Szukaj na tym blogu

piątek, 28 czerwca 2024

 

                                        Chwila wytchnienia...

Skorzystałem z okazji, aby wejść na swoją stronę. Nie będzie mnie4 jeszcze przez kilka dni, a potem będzie już normalnie. W międzyczasie zadałem sobie troszkę "bałaganu," gdyż wybrałem się na szlak, który wytyczyłem sobie  (nie tylko sobie)  kilka lat temu,  a który został opisany w jednej z notek gdzieś znacznie wcześniej. Zaplatałem się w zaroślach, które świadczą niezbicie, że od tamtego czasu, nikt w tym regionie nie bywał, a to co jest widoczne, to nakrętki koloru niebieskiego zawieszone na drzewach  wzdłuż całego szlaku. Oczywiście, nie zdecydowałem się przejść całego odcinka mając świadomość, że dalej jest jeszcze gorzej pod względem rozrostu natury. Zbliża się lipiec, miesiąc zdecydowanych urlopów i wypoczynku. Bez względu, gdzie wypoczywamy  (mając na uwadze to miejsce, gdzie jestem, czyli w Bieszczadach), zadbajmy o swoje bezpieczeństwo. 
Życzę słonecznych, udanych wakacji, pięknej pogody i niezapomnianych wrażeń.
Pozdrawiam.
                                                                                                  P  a  p  k  i  n

sobota, 15 czerwca 2024

 

                                         Ekipa prawie w komplecie....

Pierwsze "jaskółki" już w "gnieździe - to Białystok,  Wrocław i Zielona Góra. Na jutro zapowiedzieli się pozostali, czyli Kraków, Skarżysko-kamienna i Nisko... W poniedziałek rano wyjazd do Wetliny, dalej Doliną Moczarnego (tu wyjaśniam, nie idziemy szlakiem dawnej linii kolejki leśnej), aby dotrzeć do miejsca docelowego - wzdłuż potoku "Głuchy" do podnóża Rabiej Skały (1170 m npm) . Należy przypomnieć, że Dolina Moczarne stanowi ścisły rezerwat przyrody i praktycznie
nie ma tam wstępu. Naruszenie tych przepisów skutkuje  mandatem karnym. Nasza grupa uzyskała pozwolenie (w podobnym przypadku wejście na Kińczyk) od Dyrekcji Bieszczadzkiego Parku Narodowego...
Udajemy się w miejsce, gdzie słonko raźnie wstaje o poranku, gdzie cisza jest taka, że słychać bicie własnego serca, gdzie duch i samotna mogiła strzeże spokoju tego miejsca. Gdzie snują się wspomnienia tych, którzy tu bywali, a których nie ma już pośród nas.  Bo w Bieszczadach jest się raz, a potem tylko się wraca...
Serdecznie pozdrawiam wszystkich przyjaciół z bloga. Znowu "chwilę" mnie nie będzie, ale obiecuję, że wrócę. Wszystkim życzę udanych wojaży, wypoczynku, bo wakacje tuż, tuż, a i mnie przyjdzie spędzić najkrótszą noc w roku gdzieś w zakamarku Bieszczad. Wszystkiego dobrego.
PS.
Powyższy klip muzyczny dedykuję tym z naszej bieszczadzkiej grupy, których nie ma już z nami oraz mojej żonie, której rocznica odejścia przypada w lipcu.

                                                                            P   a   p   k   i   n



środa, 12 czerwca 2024

 

                                             Wyprawa do serca Bieszczadów...

I  doczekaliśmy się - jedziemy  do "Kaśki Litwinki," całą ekipą na czas nieograniczony. Przed nami mnóstwo prac porządkowych...Zbiórka w poniedziałek 17 czerwca, a następnie wyjazd do Wetliny...Po drodze brnę w rozważaniach , bo niespodziewanie wpadł mi w ręce wiersz z przed laty (dokładnie z 25 lipca 2014 roku) dotyczący właśnie tego dnia. Tego roku także nie będzie mnie na miejscu, zresztą żadna to różnica. Od wielu lat prowadzę życie samotnika (gdzieś na ten temat pisałem) i jest mi obojętne, czy znajdą się jakieś życzenia z tego powodu, czy nie. 
A dzień ten zawsze łączyłem z wcześniejszymi urodzinami - w tym roku zawiódł mnie aż do Strzelina, o czym pisałem wcześniej...Teraz Bieszczady, gdzie czuję się jak ryba w wodzie, a najbardziej cieszy mnie spotkanie z przyjaciółmi z różnych stron kraju: - Wrocław, Kraków, Białystok,  Skarżysko kamienna, Nisko, Rzeszów. Z pośród naszej paczki, dwoje już odeszło. Złożymy im hołd przy grobie  "Kaśki Litwinki."
Powodzenia we wszystkich sprawach i poczynaniach życzę wszystkim i sobie samemu. Pozdrawiam.
                                                                                    P  a  p  k  i  n
"Dzień Ojca minął, a wcześniej dzień urodzin, nikt nie pamięta,  nikogo nie obchodzi,
po co sobie głowę głupotą zaprzątać, lepiej żyć swoim życiem, o nim nie pamietać.
I tak jest każdego roku, gdy dzień ten przychodzi, a ja w dniu urodzin jechałem do Łodzi,
zawsze gdzieś wyruszam poza dom - daleko, albo siadam w ciszy, w naturze nad rzeką.
Najlepiej być z sobą, sam na sam - samotnie, sprawdziłem tą przypadłość, wiele - wielokrotnie,
najlepiej tak z daleka patrzeć na te sprawy, nie przejmować się niczym, jechać do Warszawy.
Dzień minął tak jak każdy, w miarę się obrócił, wbrew wszystkim pozorom, Papkina nie zasmucił,
bo Papkin to jegomość, nikomu się nie kłania, tak jest i teraz, było od zarania.
I tak sto lat radości, sam sobie chcę życzyć, by od nikogo słów życzeń nie słyszeć.
Sam więc świętuję urodziny w ciszy, najlepiej na łonie natury i w najdzikszej dziczy..."
                                                                                                                    (25 lipca 2014 r.)


piątek, 7 czerwca 2024

 
                                          C z e r w i e c...

Nasłuchałem się sporo opinii  na temat miesiąca czerwca, że jest to najpiękniejszy miesiąc w roku.  I można byłoby polemizować, bo każdy wypowiadający miałby rację (?)  Dla mnie nie musi być to prawda.  Dlaczego?  Bo jest to miesiąc moich urodzin, więc wiadomo - miesiąc ten  daje wiele do myślenia. Prawdą jest, że czas upływa niezależnie od 
tego, jaki mamy w tym momencie miesiąc... Ale ja także mam swój ulubiony miesiąc - jest to maj, jak dla mnie najpiękniejszym jest miesiącem pod każdym względem. I można byłoby wielu użyć słów na określenie  miesiąca maja.... Wracając do czerwca, to może powinniśmy się cieszyć, bo już za kilka dni  zaczną nam  one ubywać i tak ku jesieni i....zimy.
Udanego wypoczynku, zdrowia i pogody ducha życzę. Bo jak mówią - mamy piąteczek, czyli koniec wysiłku w pracy.
Pozdrawiam.
                                                                                    P   a   p   k   i   n

czwartek, 6 czerwca 2024

                                          Znowu w domu...

Wróciłem dziwnie zmęczony, może dużą ilością kilometrów przemierzonych po mieście. Bo miasto meczy zwłaszcza to, o którym mało się wie i go nie zna jak trzeba. Starałem się być przygotowanym do takich wyjazdów, ale zawsze wkradają się jakieś nieścisłości. W jednym przypadku musiałem poprosić o wskazówkę napotkaną panią policjantkę.
Praktycznie załatwiłem to co miałem do załatwienia, choć nie do końca. Brakło mi kontaktu z osobą, od której miałem nadzieję otrzymania stosownej informacji, na której bardzo mi zależało. Okazało się bowiem, że osoba ta poszła sobie na spacer, który według  jej sąsiadki, zawsze o tej porze (około południa), a trwa około dwóch, trzech godzin. 
Ze względu na ograniczony czas i dojazdu do Wrocławia skąd udawałem się do domu, zmuszony byłem zrezygnować ze spotkania. Informacje mnie interesujące będę musiał zdobyć już tu na miejscu, ale to troszkę potrwa. Tak więc zadanie wypełnione, mogę je przekazać osobie zainteresowanej, czyli do DPS-u w Sośnicy.
Pozdrawiam życząc udanego tygodnia.
                                                                                        P  a  p  k  i  n


poniedziałek, 3 czerwca 2024

 

            Pozdrawiam wszystkich z mojego miasta...

Nie udało mi się zrealizować tegorocznego postanowienia bycia poza domem w dniu moich urodzin. Zbiegło się to z inną sprawą niecierpiącą zwłoki i "przymusowym" pozostaniem na miejscu.
Ale nic się nie stało, odrabiam więc to, co wcześniej zostało zaplanowane. Wybór padł na...Strzelin koło Wrocławia. Tam odszukam grób naszej sąsiadki z przed wielu lat, o czym poinformuję jej syna, któremu to obiecałem. Raz jeszcze pozdrawiam i do następnego, pod koniec tygodnia. 
Życzę udanego tygodnia.
                                                                P  a  p  k  i  n