Włóczę się po własnych myślach...
Choćbym biegał, to i tak nie ominę ziarnka piasku pod stopami....Próbuję się poprawić, skradać się uważnie, by nie wdepnąć na kamień, czy zeschły oset.... Mogę tak iść opowiadając (często sobie, gdyż zawsze rozmawiam z sobą o różnych sprawach i sprawkach, układam i zapisuję słowa - może coś z nich kiedyś będzie(?) ale rzadko myślę o celu, do którego się udaję. Odrzucam w ten sposób sprawy bieżące....Nie inaczej jest obecnie, po tym czego doznałem w ostatnim czasie, kiedy odszedł mój przyjaciel, kolega, sąsiad z którym dzieliłem niemal każdy dzień od wielu lat...Omijam wzniosłe słowa z pod których nie wyrośnie żaden zeschły oset ani dziki bez...Dzisiaj nie zmierzam do miejsca, w którym panuje cisza i zaduma i gdzie znajdują ujście wszelkie myśli. Chowam je w swoim wnętrzu, bo trzeba iść dalej i pchać to życie póki ono jest.
Pozdrawiam życząc spokoju ducha.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz