Szukaj na tym blogu

środa, 30 sierpnia 2017


      Zamyślenia - czyli...fikcja i fantazja.

Szare chmury nade mną zawisły
i nieruchomo rozpościerają swoją grozę.
Jak horoskop lub przepowiednia,
która prześladuje umysły ludzi,
nadaje sens istnieniu - 
dobra i zła...
Oczekiwanie na deszcz w tym kontekście
mieni się złowrogą wróżbą
i całkiem realnym spojrzeniem na to,
co może się zdarzyć.
To miejsce pod zwisającym niebem
wygląda na nieckę,
pośród której stoję ja...!
A przecież nie mam odgromnika - 
piorunochronu uwalniającego siłę
tego strasznego żywiołu....
I można by tak prawić
o losie innych lub własnym,
lecz co to da, jeśli nie mamy antidotum
na siły nadprzyrodzone,
chroniące nasze umysły...?
Można by tak stać w nieskończonym geście,
w pozycji na baczność,
czekać na to coś,
co z nóg powala
i pozbyć się nadmiaru zmysłu - 
utraty kontaktu z tym światem.
Można by lecz po co,
skoro życie biegnie dalej
i nic nie stoi na przeszkodzie,
by bawić się dalej życiem.
Lecz czy jest to życie i jakie - 
wielka próżnia,
czasem potrzebnym do przetrwania egzystencji,
czy może tylko do przetrwania - 
ot tak sobie - bezmyślnie, beztrosko...?
Ten piorun na nieboskłonie daje życie
w beztroskim uścisku śmierci
i prowadzi ścieżką prosto w niebiosa - 
ponad czasem, gdzieś wysoko,
za nisko zwisające chmury.
Kosmos - kraina wieczności
oddalona niewyobrażalną dalą - 
ile lat świetlnych trzeba pokonać,
by znaleźć się tam.
gdzie odchodzą nasi najbliżsi - 
Ci wszyscy, co już odeszli
i nadal odchodzą...
Gdzie jesteś Boże,
który w swojej łaskawości
rozdzielasz nasze ciała od dusz
i zabierasz je do siebie 
nam zostawiając popiół i udrękę
na tym ziemskim padole...?
Gdzie jesteś Boże, który ogarniasz wszystkich
swym łaskawym spojrzeniem
i miłością tak silną, że mdlejemy,
umierając na zawsze dla Ziemi...?!
I cóż nam wtedy począć - 
tylko siąść i zapłakać,
bo jakże życie jest krótkie i jakie szkaradne,
wręcz odrażające.
A mieliśmy iść i się rozmnażać,
czyniąc sobie Ziemię poddaną....
Ileż łez wsiąkło w Ziemię od nieszczęść,
które stały się domeną naszą?
Ile łez i smutku, zhańbienia
doznaje człowiek od człowieka?
Czy to nie ważny powód
do skończenia świata i rozgromienia zła,
które jak szatan rozpościera swe plugawe skrzydła
nad światem naszym...?
Szare chmury nad moją głową
rozpostarły zasłonę niepewności
w oczekiwaniu na coś,
co wydarzyć się może w każdej chwili. 
Ciekawe - ile tych chwil mam jeszcze
i co przyniosą w ostateczności...?
Czyżby taki marny mnie czekał koniec,
bez zastanowienia się, zrobienia...
Rachunku sumienia, rachunku z życia
i tego wszystkiego, co mnie przygniata,
jak tona czegoś do tej czarnej i twardej Ziemi,
a która to Ziemia ma być tym antidotum
dla mojego zmęczonego ciała....
Deszcz uwalnia moje zmysły powodując otrzeźwienie
i refleksję zarazem.
Przemoknięty - nie czuję, jak spływają po mnie
krople wody, bo też czuć nic nie mogę. 
Woda zawsze będzie wodą,
a ona jest dobrym przewodnikiem prądu.
Błyskawica oślepia, huk się rozpościera,
a ja stoję nieruchomo, jak ten kolek w polu
od stracha na wróble
i nic się nie dzieje,
nawet nie doznałem drgawek.
Szkoda, bo tak byłem bliski kosmosu
i tych, którzy gdzieś w zamyśle
fruwają w obłokach ponad rajskim światem....
mam w tytule nazwę: - "Fikcja i fantazja,"
ale myślę czasem,
jak wielka być musi nagroda dla tych,
co Boga słuchają, dla których Bóg
tak wspaniałe miejsce przygotował.
"Fikcja i fantazja" w moich słowach,
ziemskim niezrozumieniu faktów
"Księgi Wielkiej" - przepowiedni....
A przecież wystarczy się tylko pozbyć
wszelkich nieprawości i żyć według tych przykazów
zwanych "Przykazaniami."
Świat nieziemski pod nami roztacza Ten,
który nas stworzył i wszystkie inne stworzenie,
a nagród bedzie bez liku - 
niewyobrażalnie pod dostatkiem...
A teraz jestem tu,
na tym ziemskim padole
i stoję w strugach deszczu spływającego po mnie 
z siłą wodospadu.
Grzmot się oddala - 
jaka szkoda, ze nie trafił w mój umysł zniewolony,
zapatrzony w zło tego świata.
Czy nie byłoby przyjemniej 
spocząć w spokoju w czarnej Ziemi
i mieć wszystko poza sobą w nadziei,
że udam się w wielka podróż do tych,
których kochałem, których kocham
mimo dzielącej nas przestrzeni...? 
Jakże byłoby pięknie widzieć z góry
krzątających się ludzi i czasem dać im radę,
jak żyć mają, by nie popaść w zło
i służyć Temu, przez którego dano nam życie...?
Bo żyć na tym padole trzeba umieć,
od początku zrozumieć,
że życie nie jest nam dane na zawsze,
że przyjdzie czas, kiedy nas opuści,
a my pogrążymy się w otchłani Kosmosu....

                                              P  a  p  k  i  n


poniedziałek, 28 sierpnia 2017

GHOST - MELODIA DESENCADENADA

Nie miałem ochoty o tym pisać, ale uważam to zdarzenie za zbyt "intrygujące." Być może swoją "głupią" decyzją narobiłem sobie "biedy," wstydu i durnowatych komentarzy. A wszystko zaczęło się od wizyty u mojej pani doktor w celu wypisania ewentualnej recepty... Gadu, gadu, od słowa do słowa i... szlag by to wziął...! A chciałem tylko zapytać" "dlaczego często wpadam w tzw. "dołek?" Bo cała reszta później, to już mój punkt widzenia na zaistniałe zdarzenie....

               Szanowna Pani Doktor - czyli....

                  wizyta u lekarza rodzinnego....
"Ja rozumiem Pani intencje, wiem też, że jest Pani kobietą na wskroś uczuciową i wyczuloną na widok stojącego penisa - to normalne u nas ludzi. Rozumiem też troskę o mojego "przyjaciela," bo któż inny mógłby być mi tak wiernym przyjacielem, jeśli nie mój penis...? Nie jestem człowiekiem zboczonym lub mający odchyłki od psychiki - zresztą przedstawiłem Pani wyniki badań, które przeprowadziłem na wyraźne Pani zlecenie. Wszystko jest 
w jak największym porządku. Co prawda psychiatryka nie zaliczyłem, bo nie było takiej konieczności, a sama Pani zauważyła, że jestem człowiekiem statecznym, w pełni rozumu....Dziękuję za uznanie 😃  Skoro jestem więc normalnym człowiekiem, wszelkie pytania natury erotycznej są czymś normalnym i jakże właściwym pod każdym względem. A wcale nie było m i łatwo zdjąć majtek w Pani obecności i wystawić na widok "publiczny" mojego ptaszka. Ale pokonałem wstyd i zrobiłem to, o co mnie Pani zagadnęła. W końcu jest Pani lekarzem i niejedno już widziała, więc o co tu zdzierać włosy z głowy...? Wstyd trzeba więc włożyć pomiędzy bajki. Zauważyłem jednak delikatny odruch oka w momencie, kiedy opuściłem majtki do kolan - czyżby Pani nie wiedziała, że też jestem obserwatorem mimiki Pani twarzy...?  No własnie - ap ropo bajek...Wspomniała Pani o lekturze sfery erotycznej, urozmaicającej życie płciowe. No...wie Pani - jestem facetem, który chyba miał już wszystko co mógłby w tej materii osiągnąć, choć Pani słusznie zauważyła, że się mylę. I rację przyznaję, bo zważywszy dzisiejsze czasy i rewolucję w erotyce - na pewno nie osiągnąłem tego, co bym chciał osiągnąć. Dziękuję więc za wszystkie wskazówki i rady. Nawet seksuolog nie byłby tak dokładnym w przekazaniu mi tak cennych rad, jak Pani to zrobiła. Tym większy szacunek Pani składam... A tak na marginesie...Szkoda, że nie jest Pani moją partnerką, bo dzięki Pani mógłbym, a tak naprawdę moglibyśmy w tej dziedzinie osiągnąć coś więcej niż to o czym rozmawialiśmy. Przyznaję - jest Pani bardzo, a bardzo atrakcyjna. I tak jak każdy zapewne facet, staram się "rozebrać" Panią wzrokiem - widok wielce kuszący...😋  Ale rozumiem - to tylko rozmowa lekarza z pacjentem. A swoją drogą - chciałbym wiedzieć, czy Pani jako kobieta wyzwolona, choć wiem, że jeszcze stanu wolnego, byłaby w stanie...(?) Myślę jednak, że tak. W dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe, nawet to, co jest niemożliwe...a depilacja nie tylko nóg - to estetyka i higiena... A wie Pani, że mój "przyjaciel" we wzwodzie odchyla się lekko w lewo...? Ale mnie to nie dziwi. Gdzieś kiedyś słyszałem opinię, że są lewostronni i prawostronni, czyli chowa się w prawej lub lewej nogawce spodni. Jeśli uważnie się przyjrzeć spojrzeniom kobiet (widać to wyraźnie w okresie letnim), bacznie obserwujących mężczyzn, spoglądając na ich krocze. Dużo w tym prawdy, ponieważ mój penis odchyla się w lewo i czasem mam z nim problem, zmuszając go do powrotu w pozycję pośrodku rozporka, a proszę mi wierzyć, że nie jest to takie łatwe. Może gdyby podłączyć go do kontaktu, to stanął by na baczność? 😖  A tak na poważnie - on nie musi być podłączany do prądu. We wzwodzie  świetnie się spisuje , dlatego kobiety go kochają...Nie, nie - na pewno nie zamienił bym go na cipkę. Mam go od urodzenia i czuję się z nim świetnie. A co do cipki, to jest on jej przyjacielem - oboje tworzą zgrany zespół...
PS.
Nie popełnijcie mojego błędu i w żadnym przypadku nie dopuśćcie do rozmowy z lekarzem na wspomniany temat, który został zainicjowany - niestety nie przeze mnie. Ale cóż - lekarz, to lekarz. A swoją "rozmowę" ze swoją Panią doktor w myślach próbowałem tu delikatnie powtórzyć. Czy mi się udało - nie wiem. Życzę udanego i pomyślnego dnia.
Załączam utwór dla pokrzepienia z filmu "Duch."

                                                                      P  a  p  k  i  n
                                                               

piątek, 25 sierpnia 2017

               D y n a s t i a   P a p k i n a...(15)

Takie jesienne (już) nastroje...
To prawda - pozostaję w jesiennym nastroju. Zmienna pogoda, bo lato już przemija - może to jest powód mojego nastroju? Ech.... Byłem dziś na cmentarzu, bo właśnie dziś mija szósta rocznica śmierci mojego kuzyna - nie ma już całej rodziny. Zmarł dwa miesiące po swojej matce.... Za niedługo przyjdzie kolejna zmiana czasu, tym razem na zimowy, nic, tylko się "powiesić..." (?) Samopoczucie fatalne. Na duchu trzyma mnie to, że raz jeszcze będę mógł znaleźć się pośród lasów i kniei, aby dokończyć oznakowanie szlaku, dziś jeszcze dzikiego.... Póki co "ćwiczę" kondycję na rowerze i mówię sam do siebie: " Kochany staruszku, wyglądasz jak 48 milionów dolarów..." I wiele w tym kontrowersji, bo niby dlaczego  zaraz "kochany" i w dodatku "48 milionów"? Bo resztę można przyjąć za fakt! Może żyję w świecie nierealnym ( w swoim świecie, może zamkniętym szczelnie w kokonie marzeń? Ale na pewno żyję w świecie dawnych epok, w świecie ludzi, których już nie ma. W ostatnich dniach znowu zajmowałem się Genealogią, a to jakby zmusza człowieka do pewnych refleksji. Papkin jest bardzo podatny na wpływ takich zdarzeń. Odwiedzam to wszystko w myślach, wracam do starych przekazów i słyszę nawet głosy, słowa wypowiadane przez tych, którzy jeszcze nie tak dawno byli wraz ze mną... W ubiegłym tygodniu byłem w Krakowie. Odwiedziłem grób stryjenki mojej Babci, bo jej rocznica odejścia minęła w lipcu, a ja zajęty byłem innymi czynnościami. Moja Babcia wyrażała się o Niej z powagą, godnością i szacunkiem. Wracam też do rocznicy Rzezi Wołyńskiej, w której zginęła rodzina mojego ojca wraz z dziadkami. Powtarzam słowa zapisane wiele lat temu: "Na skrzyżowaniu zamglonych bezdroży świata, którego już nie ma, stoi bardzo stary i bardzo samotny dom - dworek. Ten dom, to niemal dwieście lat wspomnień ludzi, którzy go zamieszkiwali... To stale otwarte drzwi, nigdy nie kończące się rozmowy, gwar dzieci i tętent koni. To zadziwiająca symbioza ludzi, gołębi, myszy, kotów i psów... Południowa ściana dworku zarosła winogronem, z którego nikt już nie zrobi wina spijanego na gorąco z goździkami w długie zimowe wieczory. W pokojach wiszą i stoją lampy wyczarowane z drewna i metalu. Salon - firany w oknach i zasłony z reprezentacyjną ścianą, na której zawieszona była ozdobna mata z materiały, na której wisiały obrazy przodków, fuzje i strzelby. Przy okrągłym stole siedział dziadek i grał na skrzypcach...Ten dom pamięta słowo z prowadzonych wieczorami wielopokoleniowych rozmów ludzi, którzy bestialsko zostali zamordowani...Jestem połączony z tym domem pępowiną, którą może już dawno powinienem odciąć (?) ale nie potrafię. Może powinienem pozbyć się tych myśli o nim, nie kultywować tego, co bezpowrotnie przeminęło? Ten dom stoi nadal w moich myślach i nie da się o nim zapomnieć. Nie zrobiłem tego do dziś i nie zrobię, bo nie chcę, by dom ten gniewał się na zapomnienie, aby podłogi nie skrzypiały, nie drżały szyby w oknach... Chodzę więc po tym domu jak duch... w swoich snach i marzeniach. Szlifuję stare drewniane schody i słyszę perlisty śmiech dzieci, który wzbija się po sam strych. Chodzę po całym domu, którego już nie ma, po salonie, po obejściu, po skrzypiących schodach, pod którymi mieszka wielopokoleniowa historia życia mojej rodziny...."
Lato ma się ku końcowi, a mnie opanowuje jesienna melancholia... Pozdrawiam.
                                                              P  a  p  k  i  n
        

wtorek, 22 sierpnia 2017

                      Raz jeszcze wspomnienie...

Przybysza z innych regionów Polski, jadącego od strony Przemyśla w kierunku Ustrzyk Dolnych, czekają niezwykłe widoki Gór Słonnych. Kreta dobra droga, choć moim zdaniem zbyt wąska zwłaszcza w okolicy Krasiczyna, wyzwala emocje. Podziwianie wspaniałych widoków, zwłaszcza jazda po serpentynach w okolicy Birczy, dodaje dreszczyku. Oto przed zjeżdżającym z góry serpentynami
szosy, wśród łąk i lasów, otaczających wzgórz, ukazują się od czasu do czasu pojedyncze domy tych, którzy żyją tu i mieszkają na tym "odludnym" terenie. 
A wszędobylskie puste przestrzenie dodają polotu. Czasami, jak się dobrze przyjrzeć, widać nagie skałki wyrastające ze zboczy. Kierujący pojazdem nie ma zbyt wielkich szans na obserwowanie tych atrakcji skupiając się na krętej drodze...
Gdzie nie spojrzysz, tam tylko droga, zakręty i...góry i ta niewiadoma, co kryje się za kolejnym zakrętem. A mnie się przypomina piosenka z serialu telewizyjnego: - "Coś być musi do cholery za zakrętem..."  Tam zawsze coś jest, kolejny zakręt lub prosta.... Tak to mniej więcej brzmiało, bo tutejsza rzeczywistość jest w tym przypadku rzeczywistością. Lubię tą drogę, bo cicha i spokojna, w ciepłych promieniach słońca, w deszczu, we mgle nawet niebezpieczna. Górskie drogi mają swój urok. Serpentyny w Brzegach Górnych, czy te pod Cisną, a także, co mało by się ktoś spodziewał w Krzywczy na Pogórzu Przemysko-Dynowskim. Piękna trasa i okolica, którą warto polecić tym z nizin. Tu mogą poćwiczyć swoje umiejętności w górskim
terenie.... A potem, już od rozwidlenia się dróg w Kuźminie, jedziemy do Krościenka drogą w strefie nadgranicznej. Tutaj możliwość kontroli przez Straż Graniczną jest oczywista. Droga szybka i... niemal pusta prowadząca do Ustrzyk Dolnych, "zapomniana," choć to główny trakt wojewódzki i najkrótszy prowadzący bezpośrednio w Bieszczady. Kto zna te okolice, może dokonać skrótu i w Ustianowej wjechać na drogę prowadzącą bezpośrednio do Soliny przez Łobozew. Ustrzyki Dolne to spokojne miasteczko niedaleko granicy. Tuż przed rynkiem można skręcić w lewo w kierunku Czarnej i Mucznego, skąd szlakiem dostaniemy się do "Grobu Hrabiny" w Siankach, lub jechać do Ustrzyk Górnych i dalej przez Wetlinę do Cisnej. W Ustrzykach Górnych jest wejście na Halicz, Tarnicę, Połoniny Caryńską i Wetlińską.
W taki to sposób można przejechać całą obwodnicę bieszczadzką, kończąc ją w Lesku. A gdzieś pośrodku pozostaje Solina, ale to już inny świat bieszczadzkiej impresji. 
Życząc miłego dnia, serdecznie pozdrawiam,

                                                                                P  a  p  k  i  n
  

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

       Jeszcze lato, a u mnie już jesienne                                    impresje....


piątek, 18 sierpnia 2017

Drupi - Sereno e (1977)

                                     Po...podróży...

Komu by się chciało? Kto mógłby wpaść na tak piorunujący pomysł? Chyba tylko Papkin, który miewa zwariowane pomysły, czasem nieodpowiedzialne. "Światem zaczęła rządzić jesień.." - dosłownie i w przenośni. Pierwsze słowa piosenki, w której mowa jest - "Wsiąść do pociągu byle jakiego..." I wsiadłem, by po kilku godzinach znaleźć się w...Gdyni, gdzie pierwsze kroki skierowałem na Oksywie do grobu Anny Przybylskiej, której losy kariery śledziłem i do dziś pozostaję Jej fanem. Nie będę mógł być w tym miejscu w trzecią rocznicę Jej odejścia (5 października 2014), wiłem teraz.
Dużo się zmieniło w ciągu ostatnich dwóch lat, kiedy byłem w tym miejscu ostatni raz. Liceum do którego uczęszczała zmieniło profil
i jest obecnie Zespołem Szkół Policealnych imieniem Jolanty Pieńkowskiej, działaczki "Solidarności" Służby Zdrowia. Za czasów Ani było to IX LO w Gdyni. Potem szedłem Jej śladami: Skwer 
Kościuszki, ORP "Błyskawica," Dar Pomorza, a jeszcze potem 
molo w Orłowie, gdzie mieszkała w pobliżu, molo, które odwiedzała każdego dnia spacerując, jak sama niegdyś opowiadała ogladając
 pobliskie klify, a na okolicznych ścieżkach biegając. To smutna rocznica i staram się o niej pamiętać. Życie jednak toczy się dalej, a Ci wszyscy, którzy już odeszli, żyją dzięki naszej pamięci...Potem raz jeszcze udałem się w okolicę Skweru Kościuszki, by upajać się widokiem morza, bo na co dzień go nie mam - niestety!
I w taki oto sposób zrealizowałem swój pomysł na "dołek," w który wpadłem mówiąc o nim w poprzedniej notce. Życząc wszystkim dobrego dnia, proponuję kawę i utwór na początku obecnego tekstu. Utwór stary, który wykonuje D r u p i - miłośnika koni, którego kariera rozpoczęła się błyskawicznie i szybko się zakończyła - nawet nie wiem z jakiego powodu...?
Miłego dnia życzę...
                                                                P  a  p  k  i  n

środa, 16 sierpnia 2017

            Znów popadłem w nostalgię...

Szanowna Pani - "Siło wyższa..."
Zwracam się do Pani z prośbą natury osobistej. Chciałbym prosić Panią o zwrócenie mi mojego dawnego życia - tego z przed lat oraz wszystkich zdarzeń, okoliczności, dni, humorów, nastrojów...Wszystkiego, co było moje, co było prawidłowe i takie, jakie chciałbym żeby było. Proszę zwrócić mi mój świat z moją kochaną żoną - moją kochaną dziewczyną, że nie wspomnę o innych ludziach z tamtych czasów. Proszę mi zwrócić Szanowna Pani świat mojego dzieciństwa, beztroski i kolorowy... Prośbę swoją motywuję tym, że obecny stan bycia zdecydowanie mi nie odpowiada, bo po prostu sobie z nim nie radzę. Obecne czasy nie są moimi - to świat cynizmu i obłudy, zakłamania i nienawiści. Ja w takim świecie nie potrafię egzystować. Dlatego często uciekam gdzieś przed siebie, aby być sobą, niezależny od otaczającego mnie świata. Liczę na pozytywne rozpatrzenie mojej prośby. Z góry bardzo dziękuję...
PS.
"Wsiąść do pociągu byle jakiego..." I właśnie chcę to zrobić, a największą atrakcją jest ta wielka niewiadoma - stacja końcowa tego pociągu. Gdzie się zatrzyma - nie wiem i to jest intrygujące. A więc w drogę...
Pozdrawiam.
                                                 P  a  p  k  i  n

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Migawki z...podróży...

                (Okolice Wielunia, miejscowość Biała. Niestety restauracja była zamknięta.                                                     Skorzystaliśmy jedynie z pół godzinnego postoju)
(Okolice Tarnobrzega, miejscowość Osiek, gdzie był również postój przed przekroczeniem Wisły)
Na węźle północnym w Rzeszowie wjechaliśmy na autostradę A4 w kierunku Przemyśla.
Z autostrady zjechaliśmy na starą czwórkę w kierunku Żurawicy i Przemyśla.
                                                     (Przemyśl - widok z mostu kolejowego)
Przemyśl - cmentarz zasański, gdzie pochowani są żołnierze polscy i austriaccy z czasów I wojny światowej.
                                                           (Burzowe niebo nad Przemyślem) 
                                                   (Okolice Birczy w drodze w Bieszczady)
                                                                           (S  o  l  i  n  a)
                                                      (Kierunek: Przystań Białej Floty)
                                        (Troszkę ochłody , temperatura 41 st. w słońcu)
                                                             ( W oddali zapora solińska)
                                               (Widok z zapory na obiekty elektrowni)
                                                                (Baligród - czołg w rynku)
                         (Przełęcz w Brzegach Górnych, w oddali Połonina Wetlińska)
                                                    (Serpentyny w Brzegach Górnych)
                                                     (Postój w Ustrzykach Górnych)
                                                  (Ustrzyki Górne, widok na Tarnicę)
                                       (Przejazd przez Ustrzyki Dolne, okolice Rynku)
(Krościenko, wjeżdżamy na drogę prowadzącą do Przemyśla przez Kuźminę i Birczę. Stąd do granicy jest tylko 3 kilometry. W miejscowości Wojtkówka zatrzymuje nas do kontroli Straż Graniczna)
                                                                     S  i  d  l  i  s  k  a
                                               (Siedliska - dzikowisko nad potokiem)
                                                                 (Rzeszów - moje miasto)
                                                                      (Rzeszów - Rynek)
                                 (Rzeszów, ulica Kościuszki - widok w kierunku wieży Farnej)
                         (Rzeszów, ulica 3-go Maja (Paniaga), widok w kierunku kościoła Farnego)
                                    (Rzeszów, ulica 3-go Maja w odwrotnym kierunku)
                                                                     (Widok z balkonu)
                                                             (Zasłużony odpoczynek)

Na początku września przyjeżdża do mnie jeden z uczestników czerwcowej wędrówki przez Moczarne do czerwonego szlaku karpackiego. Przejdziemy raz jeszcze "dziki szlak," który "wytyczyliśmy" z myślą, że kiedyś właśnie tędy wiodło będzie nowe przejście przez Moczarne. Uzupełnimy oznaczenie tego przejścia wykorzystując niebieskie nakrętki, które po całym szlaku zostały zatwierdzone na drzewach w czerwcu. Uzbierało się tego troszkę, więc czas na dokończenie "dzieła." Ale to dopiero we wrześniu. Życząc miłego dnia, serdecznie pozdrawiam.
                                                                                                                     P  a  p  k  i  n