Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Nie miałem ochoty o tym pisać, ale uważam to zdarzenie za zbyt "intrygujące." Być może swoją "głupią" decyzją narobiłem sobie "biedy," wstydu i durnowatych komentarzy. A wszystko zaczęło się od wizyty u mojej pani doktor w celu wypisania ewentualnej recepty... Gadu, gadu, od słowa do słowa i... szlag by to wziął...! A chciałem tylko zapytać" "dlaczego często wpadam w tzw. "dołek?" Bo cała reszta później, to już mój punkt widzenia na zaistniałe zdarzenie....

               Szanowna Pani Doktor - czyli....

                  wizyta u lekarza rodzinnego....
"Ja rozumiem Pani intencje, wiem też, że jest Pani kobietą na wskroś uczuciową i wyczuloną na widok stojącego penisa - to normalne u nas ludzi. Rozumiem też troskę o mojego "przyjaciela," bo któż inny mógłby być mi tak wiernym przyjacielem, jeśli nie mój penis...? Nie jestem człowiekiem zboczonym lub mający odchyłki od psychiki - zresztą przedstawiłem Pani wyniki badań, które przeprowadziłem na wyraźne Pani zlecenie. Wszystko jest 
w jak największym porządku. Co prawda psychiatryka nie zaliczyłem, bo nie było takiej konieczności, a sama Pani zauważyła, że jestem człowiekiem statecznym, w pełni rozumu....Dziękuję za uznanie 😃  Skoro jestem więc normalnym człowiekiem, wszelkie pytania natury erotycznej są czymś normalnym i jakże właściwym pod każdym względem. A wcale nie było m i łatwo zdjąć majtek w Pani obecności i wystawić na widok "publiczny" mojego ptaszka. Ale pokonałem wstyd i zrobiłem to, o co mnie Pani zagadnęła. W końcu jest Pani lekarzem i niejedno już widziała, więc o co tu zdzierać włosy z głowy...? Wstyd trzeba więc włożyć pomiędzy bajki. Zauważyłem jednak delikatny odruch oka w momencie, kiedy opuściłem majtki do kolan - czyżby Pani nie wiedziała, że też jestem obserwatorem mimiki Pani twarzy...?  No własnie - ap ropo bajek...Wspomniała Pani o lekturze sfery erotycznej, urozmaicającej życie płciowe. No...wie Pani - jestem facetem, który chyba miał już wszystko co mógłby w tej materii osiągnąć, choć Pani słusznie zauważyła, że się mylę. I rację przyznaję, bo zważywszy dzisiejsze czasy i rewolucję w erotyce - na pewno nie osiągnąłem tego, co bym chciał osiągnąć. Dziękuję więc za wszystkie wskazówki i rady. Nawet seksuolog nie byłby tak dokładnym w przekazaniu mi tak cennych rad, jak Pani to zrobiła. Tym większy szacunek Pani składam... A tak na marginesie...Szkoda, że nie jest Pani moją partnerką, bo dzięki Pani mógłbym, a tak naprawdę moglibyśmy w tej dziedzinie osiągnąć coś więcej niż to o czym rozmawialiśmy. Przyznaję - jest Pani bardzo, a bardzo atrakcyjna. I tak jak każdy zapewne facet, staram się "rozebrać" Panią wzrokiem - widok wielce kuszący...😋  Ale rozumiem - to tylko rozmowa lekarza z pacjentem. A swoją drogą - chciałbym wiedzieć, czy Pani jako kobieta wyzwolona, choć wiem, że jeszcze stanu wolnego, byłaby w stanie...(?) Myślę jednak, że tak. W dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe, nawet to, co jest niemożliwe...a depilacja nie tylko nóg - to estetyka i higiena... A wie Pani, że mój "przyjaciel" we wzwodzie odchyla się lekko w lewo...? Ale mnie to nie dziwi. Gdzieś kiedyś słyszałem opinię, że są lewostronni i prawostronni, czyli chowa się w prawej lub lewej nogawce spodni. Jeśli uważnie się przyjrzeć spojrzeniom kobiet (widać to wyraźnie w okresie letnim), bacznie obserwujących mężczyzn, spoglądając na ich krocze. Dużo w tym prawdy, ponieważ mój penis odchyla się w lewo i czasem mam z nim problem, zmuszając go do powrotu w pozycję pośrodku rozporka, a proszę mi wierzyć, że nie jest to takie łatwe. Może gdyby podłączyć go do kontaktu, to stanął by na baczność? 😖  A tak na poważnie - on nie musi być podłączany do prądu. We wzwodzie  świetnie się spisuje , dlatego kobiety go kochają...Nie, nie - na pewno nie zamienił bym go na cipkę. Mam go od urodzenia i czuję się z nim świetnie. A co do cipki, to jest on jej przyjacielem - oboje tworzą zgrany zespół...
PS.
Nie popełnijcie mojego błędu i w żadnym przypadku nie dopuśćcie do rozmowy z lekarzem na wspomniany temat, który został zainicjowany - niestety nie przeze mnie. Ale cóż - lekarz, to lekarz. A swoją "rozmowę" ze swoją Panią doktor w myślach próbowałem tu delikatnie powtórzyć. Czy mi się udało - nie wiem. Życzę udanego i pomyślnego dnia.
Załączam utwór dla pokrzepienia z filmu "Duch."

                                                                      P  a  p  k  i  n
                                                               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz