Bieszczady...Jesienne reminiscencje.
O poranku spowita mgłą białą jak mleko dolina, przypomina bajkę nie z tego świata...Podobno we mgle zwierz tumanieje - człowiek również...Krople rosy spadają jak lekki deszcz - mży, a wilgoć przenika wszystko co kryje się pod nią - gdzieś na dnie tej przedziwnej krainie o zjawiskowej poświacie...Gdy jestem sam ogarnia mnie cisza...Obejmuje wszystkie moje członki, umysł...Zniewala, by po chwili dać komfort samotności...Ona mnie zniewala - czuję ulgę, izolację i luz...Jest wszędzie, w każdym zakamarku mojego umysłu, w sercu i tam, gdzie bym sie nie spodziewał. I wszystko to trwa do chwili, gdy pierwszy dźwięk zakłóci spokój, tą ciszę - chwili...gdy mgła opadnie i przebije pierwszy promień słońca...Ta cisza trwająca od kilku godzin tak zniewala, zdawać by się bez końca...Ile wspomnień niesie - powtarza się co raz, co roku, co kilka, gdy tylko jestem tu - w tym bajecznym świecie bieszczadzkiej puszczy, gdzie paproć się ścieli, mchy wszędobylskie, wilgoć i ta bezkresna cisza...Miłego tygodnia wszystkim życzę, pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz