Szukaj na tym blogu

piątek, 25 października 2019

                        Podróż za sto złotych...

Mijamy Żubracze...Teraz nasza ciuchcia wspina się pod łagodne wzniesienie w kierunku małej osady o tej samej nazwie, co przepływająca przez nią rzeka Solinka. Stąd rozpoczyna się uroczy, leśny odcinek trasy kolejki przeciskając się przez puszczę bukową w paśmie granicznym (Słowacja) wzdłuż koryta Solinki. Balnica - to nic innego, jak tylko mała polana w leśnej głuszy. Kiedyś była tu wieś spalona przez bandy UPA i nigdy już nie podźwignęła się do życia. Jest tu niewielki budynek, w którym można posilić się lub napić się...piwa. Poza tym miejsce odludne, choć odwiedzane okresowo przez turystów tak jak dziś. Można co prawda przejść dzikimi kniejami wzdłuż torów, ale taka wycieczka zalecana jest raczej, a może wyłącznie dla osób znających teren i obeznanych w obcowaniu ze zwierzyną.
Można tu natknąć się nie tylko na wilka, ale przede wszystkim na niedźwiedzia, żbika nie wspominając o czarnej żmii w tym bezludnym miejscu, gdzie w promieniu wielu kilometrów można nie spotkać żadnego człowieka. 
Rzeka Solinka, która cały czas nam towarzyszy, to druga co do wielkości po Osławie bieszczadzki dopływ Sanu, Liczy 45 kilometrów długości, a jej źródła tryskają w masywie Hyrlatej na wysokości około 1000 metrów i właśnie z podnóża tego masywu, leśny pociąg zmierza w kierunku Balnicy.
Jak wcześniej wspomniałem - Balnica, to obszerna polana pośród lasów z czterema rzędami torów, czyli tzw. podwójna mijanka dla dwóch składów pociągu. (tak było za czasów, gdy można było dojechać kolejką z Cisnej do Rzepedzi, ale to bardzo odległe czasy). Po lewej stronie polany widnieje ściana bukowego lasu, a zaraz za nią przebiega pas graniczny (kolejka jedzie tuż przy granicy ze Słowacją, gdzie znajduje się także piesze Polsko-Słowackie przejście graniczne - Balnica-Osadne. Jest tu także niewielkie agroturystyczne miejsce ze sklepikiem oraz pole namiotowe. Kolejka jest jedynym środkiem komunikacyjnym, którym można dotrzeć w to miejsce. 
Można tu w zupełnej ciszy odpocząć o każdej porze roku: pojeździć konno, rozpalić ognisko i...usnąć w namiocie. Jesienią wsłuchać się w jelenie gody, pospacerować po kolorowym lesie podczas grzybobrania, natknąć się na wilka lub nawet niedźwiedzia. Okolica bogata w runo leśne. Kubek takiego smakołyku ze śmietaną i cukrem wabi podniebienie...Tuż przed powrotem kolejki do Cisnej-Majdanu, na stacyjkę wtacza się drugi pociąg, nazwany przeze mnie "czerwonym smokiem...." 

 Po powrocie do Majdanu opuszczam kolejkę i spacerkiem wzdłuż torów udaję się do odległej o 3 kilometry Cisnej. Marsz po asfaltowej drodze nie należy do mojego gustu. Zaplanowane na dzisiejszy dzień atrakcje, dostarczyły mi nie mało przeżyć... 
   Pozdrawiam. Cdn...
Zdjęcia:
- Jazda wzdłuż rzeki Solinki
- stacja w Balnicy
- bieszczadzkie buczyny
- Balnica - dolina ciszy

   




     

3 komentarze:

  1. Przeczytałem ten post i mogę powiedzieć, że nie muszę tam jechać aby mieć przed oczyma piękno Bieszczad. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Bartku. Jednak jest różnica - przeczytać relację, a zobaczyć na własne oczy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Nic nie zastąpi "wizualnego doznania", nawet najdokładniejsza relacja. Pozdrawiam.

      Usuń