Gdzie jest nasze Betlejem...?
"Zderzyłem" się z wydarzeniem, które mnie nie tylko poruszyło, lecz oburzyło...Młokos w osobie, jak się potem okazało - studencik, ubliżał na ulicy starszej osobie, tylko za to, że ta zwróciła mu uwagę, że rowerem pop chodniku się nie jeździ...i to akurat teraz, tuż przed najpiękniejszymi Świętami...Mija nam kolejny rok...Zagonieni w natłoku swoich spraw, zagubieni - nie dostrzegamy najważniejszego - człowieka obok...Żeby było dosadniej i...weselej, w wielu przypadkach nie potrafimy zachować się jak kulturalni ludzie. Odnosimy się z pogardą, niechęcią, a nawet słowną brutalnością...Mija kolejny dzień, potem następny, miesiąc i...znowu grudzień. Coś gna nas do przodu - byle szybciej, prędzej, "przeskakujemy" przeszkody rozpychając się łokciami. Trącamy innych nie bacząc, że wyrządzamy im krzywdę bez słowa przepraszam, myśląc wyłącznie o sobie...A gdy nadchodzi ten czas, wypatrujemy gwiazdki naniebie, ciesząc się swoimi sukcesami - często kosztem innych. A co z tymi, których na swojej drodze nie zauważyliśmy, trącaliśmy przy każdej okazji, używając niecenzurowanych, często obelżywych słów, tak bez przemyślenia...? Minął rok, a my nadal tkwimy w swoich nawykach, w samolubnej postawie, bo przez ten miniony rok nic w naszej mentalności się nie zmieniło...Nie odważam się tych słów przytaczać - było by to niesmaczne, drastyczne, a nawet nieludzkie, własnie w tym okresie. Ten przypadek, który na wstępie przytoczyłem, ukazał brak kultury tego młokosa, wychowania, ukazał zdziczenie, braku szacunku nie tylko do starszej osoby, ale w ogóle, także dla samego siebie...Jakie więc mają być te Święta, określane jako radosne, najmilsze, najpiękniejsze, jeśli w sercach wielu ludzi tyle nieprawości, złych odruchów, złośliwości, a nawet nienawiści...? Jakie mają być te Święta, kiedy inni z naszej przyczyny płaczą...? W te dni poprzedzające Boże Narodzenie uderzmy się w piersi, zróbmy rachunek sumienia z naszego postępowania. Znajdźmy miejsce w naszych sercach dla Tego, co ma się narodzić w nas samych...
Ile żalu i goryczy w każdym z nas,
ile gniewu w dniu co dziennym -
przyznaj sam,
omijamy się nawzajem,
naszym nowym obyczajem -
ile żalu i goryczy w każdym z nas...
Ile złości i zawiści w słowach brzmi,
ile minut niegodziwych liczą dni,
obcy sobie i zgorzkniali,
niby wielcy, a jak mali -
ile złości i zawiści w słowach brzmi...
Gdzie jest nasze Betlejem,
nasze polskie Betlejem,
gdzie stajenka biedna i licha,
gdzie kolęda święta i cicha?
Gdzie jest nasze Betlejem,
nasze polskie Betlejem,
gdzie tu Mesjasz ma się pojawić,
gdzie zbawienie nam ma objawić -
gdzie jest nasze Betlejem,
sam Bóg wie...
Gdy w tej ziemi się wreszcie narodzi Pan,
może wtedy będzie ona domem nam,
domem zgody i miłości,
domem prawdy i radości,
gdy w tej ziemi się narodzi wreszcie Pan.
Gdy dla Boga będzie gotów polski dom,
gdy w kolędzie wybaczenia zabrzmi ton,
może tutaj miedzy nami,
cud się stanie nad cudami -
może Bóg wybierze wtedy polski dom...
Gdzie jest nasze Betlejem...
Serdecznie pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz