III Niedziela Adwentu - weekend...
Do Świąt pozostało już nie wiele, raptem dwanaście dni licząc dzisiejszy - smutny i z refleksją...czyli mniej niż dwa tygodnie i będziemy mieli Wigilię. Ale skoro jesteśmy katolikami, to własnie za te kilka dni kończy nam się Adwent, który trwał cztery tygodnie. Ja oczywiście jestem katolikiem, ale nie mam zamiaru dyskutować nad długością czterech tygodni. Wiem też, że w naszej religii jest wiele kontrowersji - widać to na co dzień, ale o taką drobnostkę nikt nie będzie sobie głowy zawracał... A więc już za dwanaście dni będą Święta, czyli tuż za pasem...Wspominałem o tych czterech tygodniach Adwentu, bo za moich młodych lat, czas ten był przygotowaniem wszelkich posiłków, wypieków itp. Widzę te czasy do dziś...Myślę, że tematyka Świąt będzie się powtarzała, bo lubię te Święta i zawsze oczekuję na nie z niecierpliwością...Oczywiście, jak już wspomniałem w swojej notce, która oczekuje na opublikowanie (prawdopodobnie dopiero w okresie pomiędzy Starym i Nowym Rokiem) - stół, niekoniecznie wigilijny, ale jako całość w rozumieniu, jest miejscem służącym nie tylko do spożywania posiłków, ale również miejscem komunikacji, dialogu, kontaktu z innymi. Ten czas przygotowania do radosnego "Bóg się rodzi moc truchleje," niech połączy nas wszystkich w jednej wspólnej sprawie - bądźmy blisko siebie. Tego życzę wszystkim i sobie samemu...Dzisiaj z racji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, wspominam tamten czas w smutku. Wspominam Hanię Frąckowiak będącą w tamtym czasie w czwartym miesiącu ciąży, wywleczoną z domu za włosy, pobitą...Zmarła dzień później. Spoczywaj w pokoju Haniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz