Szukaj na tym blogu

piątek, 9 października 2020

 

                   Jesiennie i...pandemicznie...

Nie mam dziś odpowiedniego nastroju i chodzę z "owiniętą" głową, jakby w turbanie podobny do hindusa...W rzeczy samej miniony tydzień przyniósł nam wiele zmian i strachu z powodu nasilania się wirusa...Jesień depresjonuje - przynajmniej mnie tak, jakby wszystko sprzężyło się przeciwko mnie, choć myślę, że wobec większości osób w moim wieku. Prosty komunikat, aby pozostać w domach budzi moje poruszenie. Ale w przeciwieństwie do innych zdań w tej kwestii - jestem "posłuszny" i respektuję zalecenia, choćby dla samego siebie...Może sam zadałem sobie również odrobinę tego nastroju i to własnie dzisiaj, bo własnie mija szósty miesiąc od zgonu mojego brata...uległem także atmosferze deszczowej aury (?) A może tylko tak mi się wydaje? No nie wiem...Przemęczę ten dzisiejszy piątek wychodząc nawet na zewnątrz, może nie dorwie mnie wirusowa gangrena? Zrobię małe zakupy, aby weekend mieć wolny pod tym względem. A wieczorem zrobię sobie ciepłą kąpiel z dodatkiem odprężającego zielska na poprawę humoru i kondycji. 

Zdejmę ten "turban" i wskoczę do wanny...
Już jesień i mglisto na dworze,
nie jestem w nastroju i humorze
i jakoś tak smutno na duszy,
że żadna siła nie ruszy,
nie wyrwie z domowych pieleszy...
Siedzę więc w swoim domku
i na ulicy nie moknę,
deszcz dzwoni rzęsiście po szybach,
a ja w fotelu się kiwam
i myśli w sobie zbieram...
Bo gdy za oknem jesień króluje
i chłodne dni zwiastuje,
mglisto, szaruga na świecie,
można tylko marzyć o lecie...

Pogody ducha życzę na nadchodzący weekend - zdrowia przede wszystkim. Oczywiście również uśmiechu od ucha do ucha, bo właśnie o to chodzi, by być wesołym na co dzień pomimo pluchy na świecie...

 Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam.
                                                            P   a   p   k   i   n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz