Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 12 października 2020

 

                                       Kayente...

Rok przestępny zawsze miał na mnie złowieszczy wpływ. W takim roku zmarła moja pierwsza dziewczyna, potem moja żona...Rok obecny również jest takim rokiem. W kwietniu zmarł mój brat, a wczoraj otrzymałem wiadomość o zgonie mojego przyjaciela z dalekiego stanu Arizona...Trudno sobie wyobrazić, jak bardzo tęsknię do chwili, kiedy rozpocząłem tą wielką podróż mojego życia - jedynej, a zarazem ostatniej, którą odbyłem cztery lata temu, dzięki między innymi właśnie Jemu. Ten właśnie miesiąc pobytu na tym pustkowiu nauczył mnie wiele i utwierdził w przekonaniu, że Indianie Ameryki nadal kultywują swoje historyczne tradycje swoich przodków...Wspominam swój pobyt w Arizonie dziś szczególnie, w Rezerwacie Indian Nawaho, na pustyni Monument Valley, w Kayente czy Window Rock - stolicy prowincji. Wspominam właśnie dziś, kiedy mój przyjaciel i przewodnik po tamtym terenie odszedł do Krainy wiecznych łowów.Tę regułkę On sam powtarzał mimo, że urodził się już w nowych czasach i tak jak wielu z nich po dzień dzisiejszy kultywują obyczaje przodków. Ta święta ziemia Nawaho przyjmie Go do siebie...Moją relację można przeczytać w cyklu notek zamieszczonych na blogu pod datą 8 lutego 2017 roku. Jest dla mnie przykrą sprawą odejście człowieka, któremu zawdzięczam troskę, opiekę i przewodnictwo, poznanie tamtego środowiska, Monument Valley, która leży na terenie Rezerwatu. Wracam myślami do Arizony, do Valley Canion i wspominam, wszystko z tymi miejscami związane, kiedy "błąkałem" się pomiędzy czerwonymi skałami szukając Indiańskiej Księżniczki...Niech duch Manitu ma Cię w swojej opiece...
                                                               P  a  p  k  i  n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz