U l e w a...
Mówienie o pogodzie jest niezręczne....Jeszcze kilka dni temu w potocznej rozmowie rozważałem pogodowe anomalie dotyczące miesiąca sierpnia, bądź co bądź miesiaca jeszcze letniego, ale niestety już jesiennego. Rozmowa przypadkowa i na luzie dotyczyła odmienności aury tegorocznego lata. W obecnym roku sierpień był (jest) inny, upały nienotowane do tej pory, zmieniły tok myślenia wielu ludzi. Obecne załamanie pogodowe stało się faktem i tak z suszy zrobiła się powódź w wielu regionach kraju. Deszcz jest potrzebny jeśli swobodnie sobie siąpi, kiedy spragniona gleba pochłania wilgoć jak gąbka. Tym razem nawałnice spowodowały skutek odwrotny...A ja mam w swojej pamięci podobny obrazek z przed wielu lat, kiedy jako jeszcze nie opierzony entuzjasta bieszczadzkich przygód - uciekać musiałem przed nawałnicą płynącej wody do tej pory suchym wąwozem. Dobrze, że w porę udało mi się uciec, niemal w ostatniej chwili i to tylko dlatego, że słysząc szum zbliżającej się wody w jednej chwili dał mi do myślenia, którego chwilę wcześniej nie miałem. Zwracam na to uwagę, bo podobne obrazki można dostrzec w różnych opisach i filmach, wyglądających jak horror, nawet w naszej szerokości geograficznej....
W tym roku podobne "wygody" mnie omijają, choć nie wykluczam wyjazdu w Beskid Niski. Ciekawi mnie tylko prognoza na nadchodzący tydzień i co pozostało lub pozostanie z hucznie zapowiadanych ponownie upałach?
Cóż - jak na to nie patrzeć - mamy jesień tego lata. Cieszmy się chwilą, oby jak najdłużej, czego wszystkim życzę.
Pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz