Szukaj na tym blogu

piątek, 21 października 2022

 

                      Takie sobie myślątka - zapiski rozsypane...

Kiedy wracam do domu późnym popołudniem o zachodzie słońca, w dzień pogodny - idę pod słońce na wprost, a wtedy odbija się ono i oświetla to coś po wewnętrznej stronie moich myśli...Czuję wtedy , że wchodzę w lustro, które przetrwało wszystkich dotychczasowych ludzi, z którymi spotykałem się przez lata i dotrwa do ostatnich, że zanurza także mnie....Przechodzę więc przez bramę, zaułek, odbicie i żar, przez warstwę zwaną snem. Przez jawę, która jest tym samym i życie znowu wydaje mi się dobre i bardzo lekkie....Bo przez czerwone, zachodnie lustro, zanurzone lustro przed zmierzchem, wchodzę do domu, gdzie tkanina z czerwieni przewieszona jest przez framugę drzwi. Gdzie kwiaty kwitną najlepiej jak potrafią, gdzie wisi obraz nawet teraz jesienią - obrazujący okres z wczesnego dzieciństwa....I tu dopiero zaczyna się to, co jest tak proste i tak ważne, a może najważniejsze - wtajemniczenie, uspokojenie, śnienie i schyla się światło - sen....Jakie to przyjemne, taka ostatnia przystań, która zmniejsza ból i daje nadzieję....
I życzę wszystkim spokoju, również spokoju ducha, wypoczynku, jak on się rozkłada w naszych planach. Udanego czasu spokoju bez względu na pogodę.
Pozdrawiam.
                                                                        P   a   p   k   i   n

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz