Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 26 listopada 2018

                            Przywołanie historii...

Na początku pracy o rodzinie, na jej pierwszych stronach (wstępie) - znajduje się kilka wpisów wprowadzających do historii rodu (ta od strony Babci jest poniżej)...Są rozlatane, luźne, jakby fruwały pomiędzy ciągiem tekstu. Wprawny czytacz w mig wychwyci myśli zawarte we wspomnianych tekstach i bezbłędnie przydzieli je do opisanych zdarzeń....A stałem tak lat temu tak wiele, że nie pamiętam już dat, które i tak nie są takie ważne. Stałem na szczycie fortu wybudowanego przez Austriaków w miejscu, które niegdyś znajdowało się w bezpośredniej bliskości rodzinnego folwarku - fortu wybudowanego w roku 1897 w Rajsku (dziś dzielnica Krakowa)...Myślałem o przeszłości, o ludziach, których dawno już nie ma, a którzy pozostawili swój ślad na tej ziemi. O przyjaźniach, trudach pracy, a nawet waśniach. Opierając się na opowiadaniach mojej Babci - byli to zacni ludzie mimo, że byli wielkimi posiadaczami ziemi. Babcia z rodziną jeździła do Austrii, do Tyrolu, skąd wywodził się ród. Moja Mama także opowiadała o wyjazdach do Landeck (Tyrol)...Przywołuję ludzi, którzy chodzili drogami, być może jedna z nich biegła w miejscu dzisiejszego fortu (?), których już nie ma i oglądam tamten świat oczami wyobraźni tak, jak mi to opowiadano
mając przed oczami nie tak odległy horyzont Krakowa, o sprawach, które wiązały i wydobywały ich dobrą wolę...To było piękne - ta przeszłość, bo jakże mogła być inna, skoro budowali ją własnymi rękami, w trudzie i pracy wielu ludzi, nie tylko właścicieli majątku, wiążąc swoje losy pośród łanów złotych kłosów zbóż, a które falowały jak wielki ocean...A dalej był już inny wielki świat - świat możnych kołodziejów, królów i wielkiej polityki - Kraków - królewskie miasto stołeczne...W swych rozmyślaniach na podstawie przekazów, widziałem w oddali pośród zabudowań gospodarczych - ludzi krzątających się po obejściu - służby, koniuszych, woźniców, pastuchów...Chłopskie zagrody, choć nieme, jakby nikt w nich nie mieszkał, ulatujący dym z kominów - wszystko budzi się do życia o wczesnym poranku. W oddali odgłos kościelnego dzwonu, a wschodzące słońce rozświetla okolicę...I ta moja wyobraźnia młodej pary, która dała początek rodziny rodzin...Późniejsza historia potoczyła się normalnym trybem. Dziś można tych ludzi "spotkać" na krakowskich cmentarzach - w Woli Duchackiej, czy Rakowickim, ale to już inna historia...W roku 1790 spaleniu uległ majątek w Mogile, a rok później częściowo zniszczone zostały zabudowania folwarku w Rajsku. Kto wie, czy wydarzenia te nie stały się powodem śmierci protoplasty...?  A przywołując historię rodziny mogę dodać, że we wrześniu 2018 roku, przypadła 260 rocznica ślubu protoplastów rodziny...

                                               *****
Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia...

                                                           P  a  p  k  i  n 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz