Obcy - chwila zadumy...
Można posikać się z "radości," bo człowieka czasem szlag trafia , jak widzi (co gorsze, sam doświadczam takiego uczucia)... "Bawimy się w życie," które czasem nam się upadla...Jeśli pamięć mnie nie myli, to raz już coś podobnego przerabiałem lat temu...kilka. Wraca to łajno jak bumerang i nijak to zatrzymać. "Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz co dostaniesz" - tym stwierdzeniem określiłem wówczas zaistniałą sytuację. Nadal jak widać jestem obcym (dosłownie)dla niektórych i przez to miałbym się frustrować? Jestem typem samotnika, nie straszne są mi odosobnienia, również te z definicji przymusu lub z...musu (?) "Idzie obcy" i ich spotyka. Twarze posępne w geście złości i zaciśniętych ust. Jeśli wyraz ich twarzy ma mnie odstraszyć lub co najmniej spowodować obejście ich o kilometr dalej, to są w błędzie. Ale wyczuwam wrogość (nawet jeśli tak nie jest, to zawsze jestem przygotowany na najgorsze - łatwiej mi później przełknąć tę gorzką pigułkę)..."Obcy," na którego nikt nie zwraca uwagi, a jeśli już, to mrukiem pod nosem...Taki rozbiegany dzień, czasem mokry od deszczu, innym razem ciepły słoneczny...i te dzieci rozbiegane, jakby nie dostrzegały człowieka - tego najbliższego... (?) Czy znają go ? Jest "obcy," do którego podejść nie mogą. Ale ten "obcy" ma własny sposób na życie, wypracowany przez lata. Wykształcił sobie tą cechę osobowości, właśnie dzięki nim i ich postawie - tym, którzy chcieliby go nie dostrzegać. Ten "obcy" czeka cierpliwie - dzień po dniu, może łudzi się nadzieją, która podobno umiera jako ostatnia, a wraz z nią ostatni dech..."Obcy" idzie przed siebie mimo wszystko z głową uniesioną tam, gdzie prowadzą go jego ścieżki wydeptane jego nogą, gdzieś za horyzont, pod kopułę nieba, a może jeszcze dalej....I zapewne tylko słowa po nim jakiś ślad zostawią - ulotne, czasem nie warte powtórzenia. Z odejściem "obcego" odejdzie także słowo. Pozostanie we wspomnieniach tych, którzy mienili się jego przyjaciółmi, może w pamiętnikach, jeśli mijający czas ich nie zatrze....i pamięć tych ostatnich..."Umarł ostatni człowiek, który wierzył, że świat jest piękny - że miłość jest wieczna, a radość życia warunkiem istnienia...Po tym co najważniejsze pozostało tylko kilka słów w cytowanym powyżej pamiętniku - jakieś fotografie, przeważnie plenerowe lub te osobiste z twarzą "obcego," którego już nie ma. I nic więcej i zbyt wiele..." Takich sytuacji mamy wiele każdego dnia, na każdym kroku. Czy idzie temu zaradzić...?Pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz