Szukaj na tym blogu

sobota, 15 lutego 2020

                              Lodowa pustynia...

Wdrapałem się na wierzchołek wysokiego brzegu rzeki Solinki w arcy niesprzyjających warunkach...Wiało niemiłosiernie, a śnieg zacinał po twarzy pędzony wiatrem. Miejsce, które latem jest całkiem przyjemne, dziś jest tak niegościnne, że tylko głupiec odważy się wejść tu w takich warunkach...Prawda, nie byłem przygotowany i nie miałem zamiaru na taką "wycieczkę" zaledwie kilkanaście kroków od domu, w którym się zatrzymałem. Skoro jednak tu się znalazłem, dlaczego by nie skorzystać i poczuć prawdziwej zimy?  A ja doskonale wiem, co o tej porze roku może mnie spotkać tym bardziej, że natrafiłem na wiatr o huraganowej skali. Oberwało mi się, nie powiem, ale to już inna materia...W tej zadymce widziałem tylko zarys ściany lasu i niczego więcej. Jak szybko się wdrapałem, tak też zszedłem, a raczej zsunąłem się z wysokiego brzegu prosto nad samą wodę - dobrze, że zatrzymałem się na samym skraju wody...Ale jedno jest pewne - w Bieszczadach zima, nie mniej wiosna coraz bliżej i trudno nie oprzeć się pokusie, aby do niej się przygotowywać, bo u mnie ona już jest!


Życzę udanego weekendu. Pozdrawiam.

                                                        P   a   p   k   i   n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz