O wszystkim i o niczym
czy nie i nie da się go powstrzymać...Mam "monitoring" jeśli idzie o moją turystykę. Otwarto bieszczadzkie szlaki, a mnie się nie chce, jakby powietrze ze mnie umkło. Nie jestem nawet przygotowany, a ja cenię sobie mieć wszystko zapięte na ostatni guzik i coś mi się zdaje, że nici będą z planów, które już poszły w "zapomnienie." Utrudnienia z pandemią widoczne są na każdym kroku, w domu i poza nim. Widok kogoś obok z maska na twarzy nikogo już nie dziwi, to staje się normalnością, choć jak słyszę psioczenie, jakie to utrudnione jest życie, to mnie ponosi - bo niby jakie ma być? Skoro nie chcesz się dostosować do zaleceń dla Twojego dobra, to pozostaje Ci tylko wyjazd na bezludne wyspy, bo tu nie ma miejsca dla zrzędów i narzekających na wszystko..! Być może zaraza odmieni ludzkie umysły i zaczniemy inaczej widzieć świat - może?
Nie mnie jest oceniać ludzi i ich postępowanie, bo zjawisko niczego nie zrozumienia widać u niektórych, a co gorsze - Oni niczego nie zrozumieli, bo ja na to co nas dotknęło patrzę nieco inaczej, z innego dystansu. Ale wiem jedno - mam przesyt wszelkich informacji dotyczących koronawirusa - tego określenia i mówienia o tym przez cały dzień w radio czy telewizji. Zewsząd słychać jazgot na każdym kroku. Czuję się zaszczuty przesytem "szczujni," jak nazywam wszystkie media. Czuję się bardziej osamotniony niż kiedykolwiek. Nachodzą mnie różne myśli, nawet teraz w trakcie pisania, czy aby nie uciec w te bieszczadzkie knieje, nic nikomu nie mówiąc, zaszyć się na jakiś czas w gąszczu wiosennych krzewów. Bo tylko tam znajdę wytchnienie i uwolnię się od tego zainfekowanego świata. Muszę to rozpatrzyć w moim umyśle, bo nawet on obecnie nie jest do tego przygotowany.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz