Szukaj na tym blogu

piątek, 3 lipca 2020

                          Wszystko przede mną...

Gonię swój ogon i jestem pełen podziwu dla całego szeregu okoliczności, które za każdym razem , kiedy gdzieś się wybieram, powoduje "rycie nosem, a czasem całą gębą po ziemi...(?) Dzisiaj już piątek i rozpoczynający się weekend z nocnym deszczem i burzą, ale o tym za chwilę...
Do czwartku, każdy dzień mam ściśle wypracowany, wszystkie sprawy, o których pamiętam - w szeregu przebierają "drobnymi nóżkami," a niekiedy wpychają się wszystkie zapomniane elementy układanki, które tworzą logiczną całość i nie ukrywam, że robi się z tego niezły bajzel...A w takim "bałaganie" tracę oddech tym bardziej, że ta noc to czas jakiegoś koszmaru. Muszę też myśleć, aby nie zapomnieć załadować do plecaka tego, co najbardziej będzie mi przydatne...Jak wspomniałem, miałem zarwaną noc i spałem na jedno oko. Błyskawice oświetlały moje gniazdko, a huk grzmotów był tak potężny, jak by cały dom się walił. Pobudkę zrobiłem sobie o godzinie 2:30 będąc zdezorientowanym i niespokojnym na co zresztą nie miałem wpływu, a to wszystko bombardowało moją głowę jak pershingi. Leżałem tak przewracając się z boku na bok, a o czwartej nad ranem łóżko tak mnie uwierało, że musiałem wstać. Obsłużyłem się w łazience pod prysznicem utrwaliłem się do reszty, a kiedy zegar wybił pięć uderzeń zrozumiałem, że noc mam z głowy. Poranna kawa zaprawiona śpiewem ptaków uświadomiła mi, że za chwilę i tak musiał bym wstać, aby wreszcie wyjść z domu...Czas nieubłaganie płynie, słońce wyszło zza chmur i oświetla całe otoczenie, a po burzy pozostały tylko kałuże na ulicy - czas na nowy dzień...
A więc wszystko przede mną - do boju Papkinie..!
Pozdrawiam życząc udanego weekendu i nadchodzącego tygodnia mając na uwadze ważne wydarzenie, które przed nami.
                                                                     Bye, bye...  

1 komentarz:

  1. Musze Tobie napisać, nawiasując do opisu burzy, że kiedy byłem kiedyś na działce, w nocy rozpętała sie taka burza że aż coś. Błyskawice w kształcie cieniutkich linii raz po raz rozświetlały niebo a suche trzaski grzmotów dopinały całości grozy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń