Szukaj na tym blogu

środa, 5 sierpnia 2020

                     Czy Papkin musi odejść...?

Jak ten czas pędzi do przodu...To już cztery lata, jak znalazłem się na blogspocie (17 sierpnia 2016 r.), choć ciągle zadawałem sobie pytanie: "jak długo uda mi się utrzymać na tej witrynie...?" Pytanie było i jest konsekwencją poprzedniego bloga na "Netlogu," który potraktował jego uczestników podobnie, jak chce (takie odnoszę wrażenie) to zrobić obecny Administrator...Zawsze, co widać od początku, każdą niemal notkę okraszam zdjęciem, rysunkiem, co być może daje lepszy efekt wizualny dla czytającego, jak też klipy muzyczne, nie mające nic wspólnego z treścią wpisu, ale mogą mieć poczucie dobrej atmosfery, zwłaszcza na czas weekendów. Blog, który prowadzę porusza różnorodność tematów, często spraw osobistych, których nie skrywam i traktuję je jako internetowy pamiętnik...Do dziś odwiedziło mnie 14 845 osób za co bardzo dziękuję, także za komentarze i oceny tak na blogu, jak również poza nim, choćby na poczcie meilowej. Są to myśli z głębi serca płynące, osobiste zwierzenia, opisy itp. Dziękuję także za mnóstwo kondolencji w związku ze zgonem mojego brata. Tutaj też rozważam swoje radości i zmartwienia, obawy będące wynikiem relacji, konfliktów i innych dziejących się obok mnie...Zawsze byłem i jestem tym, kim każdy człowiek chce być i powinien - zwykłą, (nie) zwykłą osobą chodzącą własnymi ścieżkami - jestem po prostu sobą, choć taką granicą pomiędzy szaleństwem (trudne wyprawy w terenie, ryzyko itp), a rozsądkiem, pomiędzy fantazją, a strachem (ja także odczuwam strach), choć podobno się nie boję, między energią i niebytem...Z bólem piszę te słowa, bo jak wspomniałem w poprzednim wpisie - boję się, że mogą to być ostatnie kontakty słowem pisane i nie tylko, bo Administracja blogspotu chce nam zaserwować coś, czego nie chcę akceptować chyba, że ja czegoś nie rozumiem (?) Wypróbowałem nową witrynę i powiem tak: kiepsko to widzę, nie są aktywne klipy i zdjęcia, słowem klapa na całego. To "nowe" psuje wszystko, całą pracę...Gdzieś na początku zamieściłem takie słowa: "Wkraczasz w progi mojego świata...Rozsiądź się wygodnie i posłuchaj słów, które płyną do Ciebie z wnętrza mojego serca. Wsłuchaj się w ciszę, a usłyszysz jego bicie..." Tak było na początku, a co pozostaje mi teraz? Moją frustrację niech zastąpią słowa utworu SDM-u, słowa, które zrozumiałem po latach, a który to utwór powtarzam ponownie: "Może się spotkamy znów po kilku latach, może właśnie tutaj lub na końcu świata..." Bo jeśli nie tutaj, to może ktoś spotka mnie na dzikich ścieżkach bieszczadzkich kniei...Teraz czuję się przygnębiony, a najgorszą jest niemoc...Pożyjemy, zobaczymy, co będzie po 24 sierpnia. 
Spokoju wszystkim życzę, pozdrawiam.

                                                            P   a   p   k   i   n

2 komentarze:

  1. Wcale nie musisz odchodzić. Dam sobie rękę uciąć, że wszystko jest okey. Także wstrzymaj sie z likwidacją bloga do odwiedzin u mnie, razem na pewno coś wykombinujemy, Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano zobaczymy, obyś miał rację. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń