Tak sobie myślę...(?)
Powoli - szkoda, że tak późno dochodzę do wniosku, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na nią. Znam to uczucie, pokonując strome ściany (wzniesienia) , często porośnięte gęstą, czasem trudną do przebycia plątaniną krzaków...Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego człowieka z góry...(dwa pojęcia różniące się od siebie...choć mające coś wspólnego...) wówczas, gdy chce się pomóc, aby się podniósł...Jest tyle rzeczy, których mógłbym się jeszcze nauczyć, ale w rzeczywistości na niewiele się one mogą przydać, gdyż kiedy włożą mnie do trumny, nie będę już żył (?) Tak, tak - plącze mi się to pieroństwo po głowie i nie wiem dlaczego...Tak więc wszelkie wysiłki w celu podołania swoich ewentualnych "postanowień," już w chwili obecnej skazane są na niepowodzenie, w najgorszym przypadku nie doprowadzenie ich realizacji do końca tak, jakbym sobie życzył. Oczywiście - w tej chwili mówię o bzdurach, ale czy jak sie nad tym zastanowić, to nie można mieć wrażenia, że tak właściwie może się stać w każdej chwili, nawet w czasie przedzierania się przez gąszcze bieszczadzkich kniei - w tej chwili, jak i w każdej - tajemniczej i niespodziewanej?
No cóż - wszystko jest możliwe!
Pozdrawiam, życząc spokojnego tygodnia wyczekując na wiosnę, bo być może nadejdzie szybciej niż myślimy. Oby!
Wszystkiego dobrego
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz