Kręta (moja) droga - rozważania na czasie...
Moja życiowa droga jest kreta. Czasem z niej zbaczam i wtedy się gubię. W sytuacji niepewności siadam byle gdzie, na trawie, nad brzegiem strumyka i...rozmyślam. Kiedy wymyślę, że powinienem zawrócić, to wracam na swoją starą drogę idąc w prawo lub w lewo, choć wiatr zawsze wieje tak, by zaćmić mój wzrok. Wtedy znowu zbaczam i znajduję miasto. A tu w moim mieście siadam w kawiarni, piję niekoniecznie czarny aromat upajając się herbatką z cytryną i znowu myślę...A gdy już wymyślę, to wracam...Niekiedy na mojej drodze stają ludzie i nie mogą iść dalej, bo muszę ich poznać. Niektórych poznaję lepiej i wtedy Oni idą dalej razem ze mną. Niektórych poznaję słabiej i Oni pozostają w tyle. Oczywiście, Ci którzy zdecydowali się iść ze mną dalej, też często zbaczają z drogi odwiedzając łąki i miasta. Niestety - nie wszyscy stamtąd do mnie wracają...Takie refleksje zaprzątają moją głowę teraz, po tym niedzielnym "maratonie." Ale to już osobny temat, może na inny dzień i tylko sama refleksja...A ja lubię swoją drogę, bo jest moja. Nie wiem dokąd mnie zaprowadzi, choć wiem i widzę nawet jej horyzont. Niektórzy mówią, że będę nią szedł, aż zasnę na zawsze (w tym miejscu przydała by się riposta), inni natomiast uważają, że jak zasnę, to się dopiero wędrowanie rozpocznie...Ale wiem również lubiąc swoją drogę, że nawet jeśli nie wiem dokąd mnie zaprowadzi - moja droga jest drogą życiową, skrzętnie rozważaną i...przemyślaną.
Ta myśl, te rozważania stały się "dziełem" dzisiejszego poranka podczas spaceru poza miasto. Wróciłem przed chwilą, by podzielić się tą myślą i nie zapomnieć słów, które stały się jej częścią. To, że nastała jesień, dziś wyjątkowo zimna (mróz, szron i mgła), nie znaczy, aby siedzieć w domu. Taka wycieczka z samego rana daje dobre rezultaty dobrze przeżytego dnia.
Milusiego dzionka życzę i serdecznie pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz