"Zza ciemnych chmur, jak zza wysokich gór wyłonił się jasny promień słońca....Błyskawicznie oświetlił skrawek ziemi tworząc coś w rodzaju oazy jasnej plamy. Cała reszta tonęła w mroku. Niewidzialna ręka przesuwała go delikatnie w jednym kierunku ukazując nowy skrawek oświetlonej części, gdy w tym samym czasie uciekający promień pozostawiał resztę w mroku... Przedziwne zjawisko opanowało tę część lasu, pod koronę której w oczekiwaniu na słońce tłoczyli się niemi ludzie , pośród których byłem obecny także ja. Mrok i zimno spowodowało nieobliczalne skutki w psychice ludzkiej...
Załamanie, zobojętnienie dawało znać o sobie w tą głuchą , niespokojną noc, bez naturalnego światła, które dopiero teraz po długiej ciemnej nocy powoli wyłaniało się z poza ciemnych ołowianych chmur. Mgła spowiła nagle całe otoczenie zaciemniając tyle co wstający promień słońca...Przenikliwy chłód i wilgoć zapanowały nad światem pełnym mroku. Strach przenikał wszystkie moje członki na myśl, że w każdej chwili olbrzymia i włochata gąsienica też szukająca swojego miejsca, może pożreć mnie bez skrupułów....Stałem na skraju pieczary patrząc na ledwo przebijający się promień słońca , który z ledwością pokonywał białą magię mgły rozciągniętej pomiędzy gałęziami drzew. Mijała noc i nastawał długo oczekiwany świt raz po raz chowając się w mroku...Nie byłem pewien, czy dotrwam do pełnego świtu. Blady strach padł na mnie, gdy w tym momencie odezwał się budzik w telefonie. Otworzyłem szeroko oczy uświadamiając się w przekonaniu, że jestem w ciepłym i swoim łóżku...." Jak to dobrze, że to tylko jakiś koszmarny sen na pograniczu końca świata...Ale gdy uciszyła się nocna mara, mój umysł opanowała inna, tym razem muzyczna, która trzymała mnie niemal przez cały dzień - "Modlitwa Dziewicy." Nieźle musiałem nasłuchać się tego utworu wczorajszego wieczoru...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz