Szukaj na tym blogu

sobota, 28 października 2023

 

                            Sentymentalne wspomnienie lata...

"Z racji pogody, która tegorocznego lata mnie nie rozpieszczała, miałem ograniczoną możliwość obcowania z naturą...Oczywiście odnosi się to do wyprawy na Tarnicę, kiedy to poprowadziłem swoją rodzinkę, a która debiutowała w podobnej wyprawie...Największą nadzieję pokładałem  w wejściu na Tarnicę, planując wejście szlakiem czerwonym z Ustrzyk Górnych.
Niestety - na Tarnicy pogoda nagle się zmieniła w ulewę z piorunami. Delikatnie rzecz ujmując, pomimo doświadczenia z chodzeniem po górach, nie bardzo wiedziałem, jak zachować się w tej sytuacji mając pod opieką dwie całkowicie niedoświadczone osoby, które jak się okazało, nigdy wcześniej nie znalazły się w podobnej sytuacji. Początkowo przycupnęliśmy  jak najniżej, ale w ostateczności podjąłem decyzję, aby zejść poniżej szczytu do przełęczy pod Tarnicą. W normalnych warunkach przejście tym szlakiem, to czas około 20 minut, teraz pokonanie tego zejścia trwało pół godziny. Okazało się, że poko nanie schodów, tym razem w dół, było dla moich podopiecznych trudniejsze niż bym się spodziewał.
Świata przed nami widać nie było, a w takich warunkach nic, tylko jak najdalej od niebezpiecznego miejsca, jakim jest metalowy krzyż na Tarnicy. Podobną chlubą cieszy się Giewont górujący nad Zakopanem...Ciekawe, że deszcz ustał tak szybko, jak się pojawił, ale o pięknych widokach można było pomarzyć. Biała mgła okryła wszystko, a poruszanie się w takich warunkach po szlaku, to ryzyko. Dobrnęliśmy do Ustrzyk mokrzy i zdegustowani, a dalej udaliśmy się samochodem do bazy, czyli do Soliny...Gdyby nie anomalie pogodowe i humor bratowej, było by nawet dobrze, ale i tak jest super (to tylko moja myśl) - niczego nie żałuję...Oczywiście straciłem sporo niepotrzebnego czasu z rodzinką z Gdyni. Ale cóż...na taka wyprawę trzeba jednak wybierać się samemu lub z kimś, kto zna się na rzeczy, to najlepsze rozwiązanie. Dlatego nie zwracam uwagi na opinie, które  czasem zarzucają mi samotne wędrówki po Bieszczadach.
Dzisiaj zmiana czasu, czyli coś, czego wprost nie cierpię, choć szczególnie mi to nie przeszkadza (?) Pozdrawiam życząc udanego wypoczynku pomimo deszczowej, jesiennej szarugi.
                                                                           P   a   p   k   i   n




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz