Z góry dziękuję za Waszą obecność...
Miło mi, że jesteście... Może napijecie się ze mną herbatki z cytrynką, taką jak zawsze lubię? Proszę - rozgośćcie się - usiądźcie wygodnie (użyczę Wam swojego fotela), weźcie do ręki lekturę moich myśli i uczuć... Co czujecie gdy je czytacie...? Zapewne nie potrafię używać już słów, które łagodnie docierają do otoczenia, a przecież ja również potrzebuję odrobiny tego ciepełka jakim jest uczucie... Być może jest go brak w moich myślach i zapewne to zauważyliście, ale gdy człowiek "gna" przez to życie codzienne, to tak to jest... Czy trudno jest żyć bez łez? Tak, tak - czasem i ja sobie popłaczę, w kacie, aby nikt nie widział. Zdarza mi się - niestety, też jestem człowiekiem.Czasami trudno jest ukryć swoją słabość, ale jak to ktoś powiedział: - "łez nikt wstydzić się nie powinien." Zwykły człowiek jakim jestem, niczym się nie wyróżniający od innych, często siadam w swoim fotelu rezygnując z próby zaśnięcia i próbuję oszukać samego siebie... Straszny obraz wcale nie taki idealny - bezskutecznie zły...! "Ustawiam swojego "pionka" na planszy z napisem: "zacznij swoją wędrówkę od nowa czekając na rezultaty gry - jakiej gry...? Żal, złość, a nawet często rozczarowanie, gdyż nie zawsze wszystko się udaje - wtedy wynik jest raczej mizerny. Ale nadal jestem, aż do końca...! Ktoś zapyta po co o tym piszę? I co to ma być? Żal i jakieś boleści, które zostawiam przed wyjściem z mojej "norki," którą opuszczam na dwa tygodnie. Piszę o tym dlatego, że ten zwyczajny Papkin, podobny do Was wszystkich własnie wyrusza na szlak bieszczadzki. Tak więc jestem taki sam jak Wy...!
Bo po tej "wycieczce" czeka mnie dłuższy pobyt, niby w tym samym miejscu, jednak znacznie trudniejszym. Gdy ja będę gdzieś daleko, sam na sam z przyrodą, poczytajcie mnie i spójrzcie na to co obrazuje piękno bieszczadzkiej przyrody. Bądźcie więc tu i dopilnujcie, aby wszystko "grało." Jak wrócę będzie nowy odcinek "Dynastii," ten, który zacząłem pisać i pozostawię go na stole wraz z długopisem. A dziś witam dwoje moich przyjaciół z Białegostoku i Lublina z którymi w poniedziałek rano dołączę do pozostałej grupy w Wetlinie... Tak więc - dziękuję za Waszą obecność i towarzyszenie mi w tej "rzece" słów. Wasza obecność dodaje mi odwagi i podnosi stan mojego uduchowienia. Może trudno to zrozumieć, ale tak dzieje się naprawdę. Dziękuję bardzo za już złożone życzenia owocnych wrażeń, które otrzymałem. One będą mi potrzebne zwłaszcza w tej drugiej części tegorocznego wypadu, na bezdrożach bieszczadzkich, w dzikich i bezludnych ostępach. Zadomowienie się u mnie, to zaszczyt dla mnie. Tak więc pozostawiam Was z moimi myślątkami i do usłyszenia za dwa tygodnie. Pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz