Gdy burza huczy....
Dzisiaj dzień z bardzo nisko wiszącymi chmurami. Jest ciepło, a nawet parno. Człowiek boi się, chociaż nie wiadomo czego i dlaczego...Gdzieś ponad górskim horyzontem wiszą ciemne, ołowiane chmury. Przyjdzie sobie taka burza, aby potem odejść psując humor i zabierając cenny czas...Któż przewidzi taką zmianę pogody, która zmienia się jak w kalejdoskopie, szybko i..niespodziewanie. Oczywiście - z czasem sama się rozładuje, czasem też gruchnie grzmotem, że aż strach. Tu w Bieszczadach są okropne burze i odbijają się echem w lesie i w przestrzeni. Echo niesie taki grzmot daleko w góry i gdyby Cię dopadło takie "coś," gdzieś pośrodku połoniny, no to bratku masz kłopot i to nie byle jaki. Bo jaka to przygoda leżąc tak na trawie, płasko, może nawet w dołku, wyczekując, aż to pieroństwo odejdzie w siną dal...Ale potem, będzie co opowiadać, o strachu, który przykuł Cię do ziemi. Wrócisz do domu z doświadczeniami, a to przyda Ci się na przyszłość. Życie uczy, doświadcza, ukazuje drogę, po której idziesz siebie...I tak od początku, aż po sam koniec. Zawsze planujcie wyprawy mądrze i z głową, aby coś takiego nie spotkało Was w drodze. Miłego tygodnia życzę.
Pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz