D y s t a n s. . . .
Uważam, że najważniejszą kwestią wraz z upływem lat, jest coraz większy dystans i to nie tylko do samego siebie. A do tego należało by dodać jeszcze inną, fajną sprawę, jaką jest transformacja "starego upierdliwa," w sensownego gościa, coraz bardziej odpornego na zewnętrzne bodźce. I chociaż przychodzi mi to z trudem (bo uczę się tego jakby od nowa), to jednak myślę, że nawet mi się to udaje.
W ostatnim czasie dystansuję się od pewnych zdarzeń, spraw, a nawet ludzi i nie dlatego, że coś mnie w nich "gryzie" - ot tak poprostu (?) Bo czasem lepiej dmuchać na zimne , a tym samym oszczędzić sobie wzruszeń....Poprzedzające dni będą "trudne" pod pewnym względem, bo będę musiał podjąć decyzję, która jakoś mi nie leży. Może to śmieszne, ale na myśl przychodzi mi taki amerykański Dzień Dziękczynienia, bo tu akurat muszę sobie wszystkiego odmówić, nawet "przyjemności " podjęcia decyzji, bo to nawet indyka nie będzie, ani też piwa, tego ostatniego z pewnych względów. W tym przypadku nie mogę nawet być sobą, bo muszę sobą być! No tak - pewne postanowienia zobowiązują - albo jest się im wierny, albo jest się...."szmatą"!
I to było by na dziś. Niedziela będzie tym "sądnym" dniem.
B y w a j c i e !
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz