Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 7 czerwca 2021

                                       J a k  t o  j e s t...(?)


Lat temu....(?) - przyszedł "goły i wesoły" (to nie tylko przypowiastka, lecz fakt prawdziwy), brudny i śmierdzący. Spodnie i koszula lepkie były od brudu, a buty podarte. Zastanawiałem się, z politowaniem myślałem o dziewczynie, która w ogóle zechciała takiego łachmaniarza - obraz nedzy i rozpaczy...A jeszcze potem okazało się, że to alkoholik, z którym dopiero zaczną się problemy - burdy, awantury, interwencje policji, pobicia domowników, atak z nożem - sprawa sądowa, wyrok, który do dziś mnie śmieszy - miesiąc prac społecznych w...szpitalu, które tak naprawdę do skutku nie dochodziły...Zatrzymania przez policję za jazdę po pijaku rowerem i wiele innych zdarzeń z udziałem tego typa...Minęły lata, a ten jegomość obrósł w piórka i stał się "panem" udającym kogoś z wyższych sfer. (tu nie wspomnę o jego edukacji, bo nie warto - przepuścili wreszcie dziada dla świętego spokoju). Wlazł w nie swój dom, dzięki mojemu politowaniu i dziś chciałby rządzić, co zresztą próbuje robić - pan nad pany. Cała ulica jest "jego," na której słychać przekleństwa i wyrazy na "k" raz po raz, co pół słowa. W domu nie inaczej - tutaj przekleństwa sa na porządku dziennym...A ja się pytam: "czy istnieje jakieś antydotum na takiego typa? Jak to jest, że takie "coś" zdominowało życie domowników, w tym moje? Zwrócenie uwagi, to ryzyko dostania razu zaciśniętą pięścią przy przyjęciu bojowej postawy..."A rusz mnie tylko, to będzie recydywa i odechce Ci się wszystkiego...Jednak nie na tym rzecz polega, bo do czegoś takiego jak mnie pobicie nie dopuszczę. Póki co, zawojował wszystko, tylko zawsze (a trwa to od samego początku) brakuje mu czasu dla dzieci, dla domu - jest wszędzie, tylko nie dla rodziny. Mniejsza o mnie, choć przez własną głupotę sprzed lat wpuściłem tego gada pod własny dach - sam dam sobie radę, tylko jak tu być miłosiernym? Czy jest coś, co mogło by powstrzymać tego łajdaka...?
Pozdrawiam i życzę spokoju.

                                             P   a   p   k   i   n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz