Tłumy i...totalny bałagan...
Uczestniczyłem w...szczepieniu - nie ja lecz mojej wnuczce udało się zaszczepić w tak krótkim czasie. I może to dobrze. Zgłosiliśmy sie nieco przed czasem i stanęliśmy w kolejce długiej , jak na oko co najmniej 200 metrowej. Widząc tumult przed wejściem do namiotu, swoją ciekawość skierowałem na przepychanki tłoczących się ludzi. Po dłuższej chwili ktoś oznajmił, że osoby na godzinę, na którą umówiona była wnuczka proszeni są do środka. To co sie po chwili stało przeszło moją wyobraźnię. Tłum ruszył napierając na wejście. Interweniowało wojsko. Po zaprowadzeniu porządku, udało się nam wejść, a cały proceder łącznie z samym szczepieniem trwał około pół godziny. Oczywiście nie obyło się od protestów, krzyków, a nawet przekleństw. Uważam, że sami organizatorzy nie spisali się ze swojej sprawności doprowadzając do takiego stanu - z tą organizacją jest coś nie tak.
Wszędzie, w radio, w telewizji każdego dnia i przez cały dzień słyszę nawoływania (to nie są już tylko prośby) o zaszczepienie się. I wszystko było by oki, gdyby nie mankament organizacyjny, nad którym trudno zapanować.
"Za czym kolejka ta stoi?
Do szczepień, do szczepień, do szczepień...
Czy każdy szczepienia się boi?
Chyba "uciec" jest lepiej....(?)"
Wszystkim oczekującym na szczepienie życzę lepszej organizacji tego interesu. Pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz